To mój ulubiony cytat z książki „Małpy Pana Boga. Słowa” Macieja Parowskiego. Pewnie dlatego, że czuję się i jednym i drugim. Te słowa idealnie określają zawartość całego tomu. Co mają rockmani do fantastów? Otóż historia polskiej literatury fantastycznej bardzo przypomina dzieje polskiego rocka a odbiorców i twórców w obu przypadkach nie można zaliczyć do duchowych karzełków (to też określenie M. Parowskiego). Autor przy pomocy swoich recenzji i felietonów, przedmów i posłów, polemik i wywiadów kreśli blisko 30-letnią historię polskiej literatury fantastycznej. „ Małpy Pana Boga. Słowa” są niewątpliwie książką historyczną i bodajże jedyną a na pewno najważniejszą, jeżeli chodzi o dzieje polskiej fantastyki. Autor zaś jest najwłaściwszą osobą w Polsce, która mogłaby tę historię opowiedzieć. Maciej Parowski był współtwórcą kultowej „Fantastyki”, nieco kontrowersyjnym kierownikiem działu literatury polskiej w tymże periodyku i wieloletnim naczelnym „Nowej Fantastyki”. Obecnie kieruje „Czasem Fantastyki”. Znany jest również jako autor kilku powieści, scenariuszy komiksowych i opowiadań. Omnibus Polskiego SF, fantasy i horroru. Bez ironii.
Lektura tego okazałego tomu (520 str.) zajęła mi więcej czasu niż zwykle. Po prostu nie mogłem oprzeć się chęci przypomnienia sobie kilku opowiadań, których tytuły padały najczęściej w tekście: Złota galera Jacka Dukaja, Noteka 2015 Konrada T. Lewandowskiego czy Wiedźmin Andrzeja Sapkowskiego. Zabrakło może pod koniec indeksu autorów i tytułów wspomnianych w książce.
„ Małpy Pana Boga” zawierają 6 obszernych rozdziałów złożonych w większości z wcześniejszych publikacji autora. Mamy recenzje książek fantastycznych, ale też i popularnonaukowych, mamy wywiady, które przeprowadził Maciej Parowski jak też i te prowadzone z nim. Niezwykle interesujący jest rozdział, w którym zawarto polemiki z polskim fandomem, z którym autor popadł w głośny konflikt pod koniec lat 90. Wyłania się z tego nie tylko obraz polskiej literatury fantastycznej ostatniego 30-lecia, ale też i niezwykle barwna historia polskiego fandomu, który do dzisiaj toczy ze sobą spory. Niestety nie tylko na tle literackim. Otrzymujemy wreszcie obraz samego autora - dla mnie postaci wręcz legendarnej - poszukiwacza nowej jakości w fantastyce, erudyty ale też osoby potrafiącej przyznać się do popełnionego błędu lub zbyt szybkiej emocjonalnej reakcji.
Książkę w większości czyta się łatwo i przyjemnie szczególnie jeżeli zna się pozycje, które autor omawia. Do nieznanych warto zajrzeć.
Jest to książka przede wszystkim dla miłośników fantastyki i trochę szkoda, że raczej tylko oni po nią sięgną. Czytelniczki tzw. „fantastyki dziewczęcej” czy wielbiciele gier mogliby się przekonać, że horror to nie tylko Stephenie Meyer a SF to również Janusz A. Zajdel i Adam Wiśniewski-Snerg. Największą więc radość z książki będą mieli fantaści… i oczywiście rockmani.