Andrzej Tuchorski urodził się i mieszka we Włocławku. Swoją powieścią Rezydent Wieży wygrał konkurs organizowany przez miesięcznik Nowa Fantastyka. Wspomniana książka jest więc literackim debiutem wyłowionym przez grono redakcyjne. Czy warto jest sięgać po takie znaleźne talenty?
Obie książki składają się z opowiadań o życiu maga. Znajdzie się tam zatem między innymi opowieść o spotkaniu ze smokiem, który miał dla bohatera niezmiernie ważną misję, czy też historia o ukochanej maga, medyczce Verenie. Oprócz tego wędrować będziemy przez świat prawdziwych herosów, gdzie nie zabraknie ciekawych, zapierających dech w piersiach przygód.
Wydawnictwo podzieliło powieść na dwie części, co wydaje się być zbyteczne, ponieważ zainteresowani będą musieli za jedną powieść płacić podwójnie. Oba tomy napisane są lekkim językiem, co sprawia, że całość czyta się naprawdę przyjemnie. Trzeba przyznać, że łatwo wczuć się w klimat historii - autor unika dłużyzn, wyprawy ukazane są w dynamiczny sposób, a dialogi napisane przejrzyście i wiarygodnie, co podkreśla charakterystyczne dla powieści słownictwo. Świat przedstawiony to typowe fantasy: rycerze, magowie, broń, stroje, a wszystkie te elementy jawią się jako coś namacalnego, świat, który mógłby swobodnie istnieć obok nas. Jak na wspomniany gatunek przystało znajdą się tu typowe rasy, takie jak orkowie, elfy, wspomniane już smoki, czy krasnoludy. Dodatkowym atutem są też odniesienia do mitologii greckiej i rzymskiej.
Poprzez zabieg pierwszoosobowej narracji poznajemy świat oczami bohatera, a co za tym idzie postaci drugoplanowe nakreślone są w sposób delikatny, bez głębszej analizy psychologicznej. Taka narracja wpływa jednak na nasz odbiór głównej postaci i pozwala nam o wiele bardziej poznać sympatycznego maga Klavresa z Irrum. W opowiadanych przez siebie historiach przygląda się bohaterom, nie wtrącając się. Mimo, iż przygody te nie powalają z nóg, to mag opowiada je w charakterystyczny sposób, przywołując wspomnienia z sentymentem. Jego nietypowe podejście do zawodu wzbudza sympatię, choć przypomina nieco postać Arivalda z Wybrzeża (Jacek Piekara Ani słowa prawdy), gdyż częściej jego przygody to duży zbieg okoliczności, aniżeli potężna magia, która wyczerpuje się naszemu bohaterowi przy rzucaniu najprostszych zaklęć.
Rezydent wieży to książka, która wnosi pewnego rodzaju powiew świeżości do jednego z najpopularniejszych gatunków fantastyki. Świeżości, której ostatnio brakuje w tym nurcie, zwłaszcza na polskim rynku wydawniczym. Jednak ten debiut literacki, mimo iż jest nietypowym połączeniem pratchettowskiego humoru i stylu Jacka Piekary, nie jest przełomem na miarę Jakuba Wędrowycza i ciężko wróżyć mu sławę.
Andrzej Tuchorski stworzył nietypową powieść fantasy, która ocieka humorem i ironią. Książka przypadnie do gustu zarówno zagorzałym fanom fantasy, jak i tym, którzy szukają chwili wytchnienia w przyjemnej i lekkiej literaturze. Zachęcam do zapoznania się z tą świeżą, odmienną pozycją, zwłaszcza, gdy znudziły się wam te same schematy.