Czy cenisz różnorodność w literaturze? Czy sięgasz po pisarzy, którzy tworzą w jednym, czy kilku gatunkach? Czy lubisz, kiedy ulubiony autor zaskakuje Cię stylistyką kolejnych powieści?
Anna Rozenberg od początku swojej literackiej kariery jest przykładem pisarki hołdującej różnorodności. Doskonałe opowiadania, nagrodzona seria kryminalna, przejmujący debiut w thrillerze, a w końcu historia futurystyczna, będąca częścią prestiżowej antologii.
Jak dojrzewa pisarz? To jedno z moich ulubionych pytań, które stawiam od lat swoim rozmówcom. W przypadku Anny Rozenberg już to wiem. Odwaga połączona z pokorą. Dyscyplina idąca w parze z finezją. Ciekawość literackich eksperymentów wsparta bezkompromisowym szacunkiem dla czytelnika.
Dziś trafia do Waszych rąk piąta powieść Autorki, w której po raz kolejny ujrzycie nową, niespotykaną dotychczas odsłonę jej wrażliwości, talentu i uważności. Przygotujcie się… Nadchodzą “Znaki szczególne”.
David Redfern powraca. Po opuszczeniu aresztu wciąż czuje się jak więzień, tyle że jego murami są teraz spojrzenia niedawnych kolegów, wyrzuty sumienia i zamknięte oczy śpiącej ukochanej. To jednak wciąż ten sam inspektor, którego kręgosłup nie został złamany, dla którego zawsze liczyła się droga, a dopiero później cel.
Kiedy na terenie szkoły Church of England odnalezione zostają zwłoki młodej kobiety, policjantka Summer Winter prosi Redferna o nieoficjalną pomoc w śledztwie. Podczas gdy sama pilnuje metodyki jego prowadzenia i dopełnienia wszystkich procedur, Redfern staje się prawdziwym łowczym. Jego samozwańcze dochodzenie jest imponującym przykładem determinacji i konsekwencji, z jaką kolejno odkrywane poszlaki zamienia w całościowy obraz zbrodni.
“W otchłani bezsilności dryfowały miliony bolesnych pytań bez odpowiedzi, ale też dwa rodzaje wysp – skaliste, porośnięte wiarą i te poczerniałe od łez archipelagi zwątpienia” - pisze Anna Rozenberg o wysiłku swojego bohatera.
Redfern “siedział przed białą tablicą, na której rozrysował wszystkich uczestników tego wielkiego kłamstwa. Tylko ono wydawało mu się znakiem szczególnym tej zbrodni. Tkało fałszywy gobelin, a on musiał złapać za odpowiednią nitkę, by jednym pociągnięciem go spruć. Nie miał jednak pojęcia, gdzie szukać tego jednego jedynego włókna, niepasującego do idealnego splotu” - czytamy dalej w powieści.
Dlaczego ciało Ellie Maxwell odkryto właśnie teraz? Co wspólnego ma jej śmierć ze słynnymi wydarzeniami w Dale Farm, gdzie eksmitowano około 400 irlandzkich travellersów? Co i komu ukradła ofiara, do czego tak bardzo bała się przyznać? Komu podarowała połowę naszyjnika w kształcie serca? Dlaczego nagle wyjechała do Glasgow? Czy teraźniejsze zniknięcie brata Ellie wiąże się z jej zabójstwem? Sami widzicie, jak wiele ważnych i trudnych pytań stoi na drodze śledczych do prawdy.
Historia Ellie to zdecydowanie najważniejszy aspekt powieści, w którym Anna Rozenberg ukryła bolesną prawdę o zdeformowanej miłości. Czymże ona jest? Relacją, w której jedna ze stron nie czuje się partnerem, lecz cudzym projektem, mającym za zadanie nie tyle pokochać, co spełnić oczekiwania. Czy można w ten sposób żyć i nie zatracić własnej tożsamości? Czyich oczekiwań nie spełniła ta młoda dama, że przyszło jej za to zapłacić najwyższą cenę?
Rozenberg na drugim planie swojej powieści maluje obraz brytyjskiej szkoły i problemów, jakie w niej występują. Nie bez znaczenia są tutaj osobiste doświadczenia Autorki z pracy w takiej placówce, których, jak się pewnie domyślacie, nie zastąpi żaden research.
“Znał takie dzieciaki – ze szkoły, z policyjnych akt. Pozostawione same sobie z problemami, które wymagały dorosłej optyki, uciekały się do tego, co znały z lat niemowlęcych, a co działało zawsze i wszędzie – do krzyku. Tylko że ten krzyk działał teraz na zupełnie innej częstotliwości, którą dorośli sprowadzali do pogardliwej nazwy „bunt nastolatka”. Nie każdemu bowiem wystarczyło boisko i piłka czy plotki z przyjaciółkami. Część dzieciaków faktycznie musiała nieco poboksować się z autorytetami i gorzkim porządkiem świata, by wrócić z ringu młodymi dorosłymi. Do innych los uśmiechał się krzywo i w złotych pałacach toczyli boje z obojętnością, zasilając policyjne kartoteki. Rodzice mogli mówić o szczęściu, jeśli były to drobne wykroczenia. Gorzej, kiedy musieli podpisać akt zgonu” - pisze Anna Rozenberg, a Ty czytelniku pomyśl, jak wiele prawdy kryje się w tym skromnym fragmencie i co czeka na Ciebie w pełnej odsłonie powieści.
Warto też wspomnieć, że akcja “Znaków szczególnych” rozgrywa się w dniach 18-28 grudnia 2013 roku, czyli przypada na czas świąteczny. Domyślacie się, kto będzie grał pierwsze skrzypce w tej odsłonie fabuły? No oczywiście, że Siwiaszczyk, który w roli strażnika świątecznych obyczajów wzruszy Was i rozbawi.
David Redfern w “Znakach szczególnych” odkrywa się przed Wami jeszcze bardziej. Usiądziecie obok niego w szpitalnej sali, zajrzycie w oczy przerażonej Lindy Wall, wspomnicie Adriana Bonesa i poczujecie na karku oddech Palacza. Dla równowagi pójdziecie też na spacer z Banditem i zagracie z dziadkiem w remika. Najważniejsze jest jednak to, że każde z tych wydarzeń doświadczycie emocjami bohatera, które ten coraz lepiej potrafi rozpoznawać i nazywać.
“Znaki szczególne” to zupełnie nowa odsłona twórczości Anny Rozenberg. Bardziej melancholijna, obyczajowa, skupiona na wewnętrznych przeżyciach bohatera. Jest niczym cisza przed burzą, której spodziewam się w kolejnym tomie. Podróż przez tę powieść przypominała mi rejs po lekko wzburzonym morzu. Chwilami czułem się bezkarny, uśpiłem swoją czujność, by po czasie zapłacić za to wysoką cenę swoimi emocjami.