Red Lies recenzja

Podobno każde kłamstwo w psychologii ma swój kolor, kolor czerwony oznacza chęć zemsty bez patrzenie na konsekwencje.

Red lies pochłonęło mnie w całość. To nie pierwsza książka Asi Balickiej, którą czytałam i kolejna, która mnie nie zawiodła. Po prostu przepadałam. Cudowna historia, nie mogłam się od niej oderwać, wciągnęła mnie i nie chciała wypuścić.

Calliente Hamilton to twardo stąpająca po świecie kobieta, która jest przygaszona przez męża. Swoją przyszłość wiąże z polityką, ale jej życie zostaje zachwiane, gdy dowiaduje się o zdradzie męża, która musi zatuszować. Pod pretekstem wizyty u ginekologa, chce spotkać się z kochanką męża, ale zamiast kobiety spotyka Xandera Westona. Początkowa chęć zemsty na wspólnym wrogu zbliża ich do siebie.

Szczeniak (Xander), jednocześnie trochę arogancki, pewny siebie, ale także troskliwy i opiekuńczy.

Kocham po prostu tą dwójkę, uwielbiam to jak Xander podnosił samoocenę i wielbi Cali. Już od początku czuć chemię między nimi. To jak zaprzyjaźnił się z jej dziećmi, jego podejście do nich za każdym razem chwytało mnie za serce.

Phoenix to ten najzabawniejszy brat, jego teksty doprowadzały mnie do łez.

W książce są rozdziały z dwóch perspektyw, jej i jego, co bardzo lubię.
Zawiera także motyw różnicy wieku, tylko w tym wypadku to ona jest starsza.

Teraz pozostało mi tylko czekać na historie najstarszego Westona, a wam gorąco polecam tą książkę.