Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić pewną książkę, która zachwyciła mnie swoim ciepłem i humorem. Zapowiada się świetnie, prawda? Mam nadzieję, że uda mi się i Was do niej przekonać. Czujecie się chociaż trochę zainteresowani? Zapraszam na krótką recenzję „Układu z Cameronem”
Joellen Bixby to strasznie zakompleksiona dziewczyna, która mogłaby spokojnie uchodzić za wzór stereotypowej „starej panny”. Trzydziestokilkuletnia samotna dziewczyna, której życiowym towarzyszem jest kot. Nie udzielająca się towarzysko i ukrywająca pod wyciągniętymi, okropnymi swetrami, a do tego od dziesięciu lat skrycie podkochująca się w swoim idealnym szefie. Jej rozrywka ogranicza się do ciągłej pracy i „randek” z lodami przed telewizorem lub ewentualnymi rozmowami ze starszą sąsiadką. Notorycznie ucieka w świat fantazji, gdyż brakuje jej wiary w siebie, aby w końcu zrealizować swoje marzenia. Nie akceptuje siebie i wciąż doszukuje się w sobie kolejnych uchybień. Dołowanie siebie opanowała do perfekcji. Jednak pod tym wszystkim Joellen skrywa gorący charakter i cięty język, co wielokrotnie sprowadza na nią kolejne kłopoty. Pewnego dnia jednak jej nudne i monotonne życie zakłóca przybycie nowego sąsiada, który już na samym początku uprzykrza jej egzystencję.
Cameron to chodzący testosteron, szkocki gracz rugby, który przyciąga kobiety niczym słodki lep na muchy. Doskonale zdaje sobie sprawę, jaki wpływ wywiera na płeć piękną i co tu wiele ukrywać, wykorzystuje to na każdym kroku. W końcu nie bez kozery został okrzyknięty „Królem Ściągania Majtek”. Jednak tylko ze znanych sobie powodów, postanawia pomóc Joellen w zdobyciu jej wymarzonego Michaela. Czy Joellen wyjdzie ze swojej skorupy? Dlaczego Cameron wyjechał na urlop ze Szkocji? Czy dziewczynie uda się zdobyć to, o czym od lat marzyła?
„Układ z Cameronem” to rewelacyjna książka pod każdym względem. Wykreowana postać panny Bixby jest fenomenalna i życiowa. Jej humor, samokrytyka, cięte riposty przyprawiały mnie o prawdziwe ataki śmiechu. Dodatkowo każda kobieta mogłaby się z nią utożsamiać w którymś momencie swojego życia. Która z nas nie podkochiwała się w kimś, kto nie wiedział o naszym istnieniu? Która z nas nie chciałaby być kochaną i uwielbianą po prostu za to, że jest? Która z nas nie chciałby być w 100% sobą? A Cameron? To mężczyzna z marzeń. Nie ocenia i nie dobija. Walczy zaciekle o to, żeby siebie w pełni zaakceptować ze wszystkim zaletami i wadami. Autorka z humorem opisała trudny temat. Zwróciła uwagę na to, że nigdy nie powinno się oceniać drugiego człowieka przez pryzmat wyglądu ani tym bardziej przez to, jak powinien wyglądać według jakiś utartych kanonów piękna. Pokazuje, że związku powinniśmy być prawdziwi i nie udawać kogoś, kim nie jesteśmy. Należy kochać kogoś bezwarunkowo za to, że jest, a nie za to, jaki powinien być.
Sięgając po tę książkę, znajdziecie w niej pełno kompleksów, niskiej samooceny, dążenia do idiotycznych kanonów urody, ale także miłość, prawdziwą przyjaźń i fantastyczny dowcip. Wydawać by się mogło, że cała fabuła jest dość oklepana, to jednak historia wciąga i zaskakuje od pierwej strony. Naprawdę gorąco polecam.