Srebrne skrzydła recenzja

Po zakończeniu toksycznego związku Faye rozpoczęła nowe życie za granicą. Jej były mąż Jack przebywa w więzieniu, a ona wreszcie może skupić się na rozwoju swojej kariery. Prowadzi firmę kosmetyczną „Revenge”, która coraz lepiej prosperuje – już niedługo jej produkty mają zostać wprowadzone na rynek amerykański. Kobieta już myślała, że najgorsze ma za sobą, tymczasem jej egzystencja ponownie zostaje zagrożona.
.
Jest to kontynuacja "Złotej klatki" i powiem, że jest lepsza niż poprzednia. Czytałam ją szybciej niż tamtą, dosłownie popłynęłam. Pamiętacie jak mówiłam, że denerwuje mnie jak w książkach jest powrót do sytuacji z poprzednich części? Tutaj to jest dosłownie mistrzostwo, wcale tego nie odczułam, bo szczerze nie miałam na to czasu. To co się tutaj dzieje to istna sztos. Intryga za intrygą a wisienką na torcie były scenki erotyczne.😈 Polubiłam Faye i jej kamratki, nawet im kibicowałam. Chociaż w niektórych sytuacjach się nie zgadzałam z ich postępowaniem. Ja wiedziałam, że my kobiety jesteśmy zawistne, ale do takiego stopnia? Faye ma w sobie taki mrok i dąży do celu choćby miała ich zakopać żywcem 😳 No i tu mam taki wniosek, że my kobiety mam taką siłę, że nie cofniemy się przed niczym. Bohaterka wraz z Ilva i Alice stwarzają pakt przymierza, to tak jak solidarność jajników. Mężczyźni, którzy im podpadną mogą liczyć na słoną zemstę. Także wracając do samej książki, styl pisania autorki bardzo mi się podoba, bo jest prosty. A czytałam naprawdę wiele opinii i nie zgodzę się z tym, że wszystko tu jest oklepane, przewidywalne itp. Ja osobiście nie wiedziałam jak to wszystko się skończy i do tej pory mam jakąś lukę, w której brakuje wielu informacji. Zresztą gdyby książka nie była dobra, to bym nie przeczytała jej w jeden dzień prawda? Pozycją jestem zachwycona i mam nadzieję, że będzie kontynuacja, bo zakończenie daje wiele do myślenia. Polecam wam ale radzę zacząć od "Złotej Klatki", by mieć zarys co działo się wcześniej. Wiadomo łatwiej będzie zrozumieć wszystko.