Co lub kto ma największy wpływ na to jak mogą potoczyć się nasze losy. Każdy może udzielić na to pytanie innej odpowiedzi. Według mnie to my sami i nasze decyzje niebywale wpływają na ludzkie życie. Nie nasi najbliżsi, przyjaciele, współpracownicy. Nie oznacza to jednak, że wszyscy wychodzimy życiu naprzeciw i staramy się samodzielnie kształtować swoją historię. W bardzo ciekawy sposób opowiada o tym Mikołaj J. Stankiewicz w książce Klaps… Opowiadania trzy.
Trzy historie, które poznajemy na kartach książki wydawnictwa Novae Res to Eine Stange, Perypetie oraz Dakłas. Na pozór nie są ze sobą niczym związane. Pierwsza przenosi nas do czasów PRL-u, pokazując realia tamtego okresu oczami nastoletniego Poznaniaka. Kolejna to zabawna historyjka o słonia, który zalazł za skórę mrówkom. Ostatnia przedstawia nam wdowę, której po wielu latach od śmierci męża wciąż ciężko pogodzić się z jego nieobecnością.
Poszczególne opowiadania wrzucają bohaterów na minę. Żadne z nich nie znajduje się w łatwej życiowej sytuacji. Początkowo nie dostrzegają, że wzięcie sprawy we własne ręce, podjęcie wyzwania i sprostaniu odpowiedzialności może odmienić ich losy na lepsze. Muszą najpierw stanąć naprzeciw niejednej przeszkodzie by tak się stało.
Klaps… Opowiadania trzy to solidnie napisane, oryginalne historie, które przykuwają uwagę czytelnika nie tylko fabułą, ale także formą i językiem. Przyznam, że kolejność opowiadań jest nietrafiona. Najciekawsza jest bowiem według mnie pierwsza historia, która w fantastyczny, bardzo przystępny dla młodych, którzy nie doświadczyli tamtego okresu sposób zabiera nas do czasów PRL-u. Język jest kwiecisty, znalazło się miejsce na teksty typowe dla Wielkopolski, a życie nastoletniego bohatera jest równie szalone co dramatyczne. Świetna, wciągająca opowieść.
Niestety potem poziom spada i według mnie po prostu nie jest już aż tak ciekawie i oryginalnie jak w przypadku pierwszego opowiadania. Historia o samotnym słoniu i mrówkach, chcących się przed nim jakoś obronić to bardziej zabawny przerywnik niż głęboka, wywołująca jakiekolwiek emocje opowieść. Na koniec zostaje Dakłas, który choć mnie nie wciągnął to w wiarygodny i interesujący sposób pokazuje obraz przedłużającej się żałoby i próby wyjścia z niej.
Doceniam kreatywność i zdolności pisarskie pana Stankiewicza. Po przeczytaniu Klaps… Opowiadania trzy z chęcią sięgnąłbym po dłuższą formę jego autorstwa. Szczególnie na podstawie Eine Stange, które jest historią pełną barwnych opisów, bardzo wiarygodnego przedstawienia realiów innej epoki i niespodziewanych zwrotów akcji. Choćby dla tej historii warto sięgnąć po książkę. Należy jednak pamiętać, że poziom opowiadań jest bardzo różny i nie wszystkie trzy muszą was zainteresować.