Po przeczytaniu dziesiątek pozycji przedstawiających ludzkość w obliczu różnych postaci apokalipsy, może przyjść w końcu ochota na odkrycie drugiej strony medalu. Na pragnienie zdobycia podstawowej wiedzy, która choć w drobnym stopniu dawałaby szansę na poradzenie sobie w tym niekorzystnym środowisku. Ta książka miała być jedna inna. Miała pokazywać realizm walki o przetrwanie, ale zupełnie odbiegający od tego powielanego przez bushcraftowe filmiki, czy poradniki typu: jak zaopatrzyć się na najgorsze.
„Survival i prepering to coś więcej niż to, co możesz zobaczyć w telewizyjnych programach rozrywkowych – tłum ludzi składujących tonę jedzenia i amunicji, marzących o podziemnych bunkrach i strzelających po lasach do butelek po piwie.”
Selco Begovic przeżył rok w oblężonym mieście podczas kryzysu bałkańskiego, który miał miejsce w ostatniej dekadzie dwudziestego wieku. Przeżył czas kiedy to sąsiad z dnia na dzień stawał się wrogiem. Kiedy brakowało jedzenia oraz wody, a odzież między innymi przybierała postać waluty. Kiedy zdobywane pożywienie już dawno przestało przypominać domowe posiłki, a poza symbolicznym zaspokojeniem głodu było przyczyną wielu uciążliwych chorób. Kiedy to w czasie przemocy i bezprawia, człowiek stawał przed koniecznością odebrania drugiemu życia, chroniąc w ten sposób siebie i swoich najbliższych.
SHTF to akronim, który bardzo często pojawia się w książce i jest na swój sposób symbolem, dzięki któremu autor ukazuje rzeczywistość w jakiej przyszło mu się odnaleźć. Shit hit the fan (ang.) – gówno wpada w wentylator. Nie trzeba wybujałej wyobraźni by dostrzec ten obraz, a jednocześnie trudno zrozumieć jak mógłby wyglądać każdy kolejny dzień takiego „życia”. Selco Begovic nie pozostawia złudzeń. Gnijące ciała na ulicach, brak prądu i bieżącej wody oraz zalegające ludzkie ekskrementy, tworzące wspólnie niewyobrażalny fetor. Wśród nich ocaleni mieszkańcy – głodni, spragnieni, często chorzy, szukający czegokolwiek czym mogliby oszukać podstawowe pragnienia. Obdarci z resztek godności i wszelkich cech, które dotąd miały odróżniać ich od zwierząt. W ciągłym strachu i obawie o sens swojego istnienia.
„Survival w mieście” to wyjątkowo mocne i kontrowersyjne ujęcie tematu przetrwania. To taka drzazga wytykająca lekkość prepersowego podejścia i prześcigania się w nowościach technologicznych. Tutaj „butelki mają broń” i nie wahają się, by zadać ból Tobie i Twojej rodzinie, czesto zmuszając ją do niewyobrażalnych czynów. Selco Begovic przypomina wydarzenia, które były dla wielu codziennością i trudno dzisiaj pojąć, że miały miejsce tak blisko.
Ps. Po takim przedstawieniu survivalu, odchodzi ochota na wszystko. Na przygotowania, na doskonalenie umiejętności, na kształtowanie charakteru. Autor bardzo dosadnie sprowadził mnie do parteru i wypatroszył z wszelkich nadziei, ale i tutaj pozostawia światełko w tunelu. Selco Begovic prowadzi aktualnie szkołę z zasad survivalu miejskiego – uważam, że to odpowiedni moment, by podnieść się z kolan i odbudować swoje szanse na przetrwanie. Dla zainteresowanych tematem -
https://shtfschool.com/