Kim jest Marian Żywotny?
Nasz bohater jest 77-letniem mężczyzną, emerytem, mieszkającym w małej wsi Mużyny. Przekonany o bliskości końca swojego żywota, postanawia spisać swoje dzieje. W zapiskach jest bardzo skrupulatny, choć pamięć mu już szwankuje i nie pamięta wszystkich szczegółów, stara się jak najlepiej wszystko notować.
Rozpoczyna spis swoich dziejów od dzieciństwa, które nie należało do najszczęśliwszych. Marian czuł się zawsze pokrzywdzony i niedoceniany. Dostawałam mniejsze i gorsze porcje jedzenie niż rodzeństwo. Jego mama dobra i poczciwa kobieta, natomiast ojca wspomina jako pijaka i furiata. Już jako mały chłopak postanowił, że jego rodzina będzie inna. On będzie przykładnym mężem , który nie będzie bił zony i dzieci( oczywiście, bez potrzeby) jego wybranka będzie inteligentną, elegancką i oczytaną kobietą natomiast dzieci będą chłonęły wiedze jak gąbka wodę.
Gdy dorósł postanowił odszukać swój ideał, początkowo poszukiwania szły dość opornie żadna z wiejskich dziewoi nie sprostała jego wymaganiom. Jednak gdy pewnego wieczoru zobaczył Apolonie, dziewczynę która w mieście ukończyła liceum, wiedział, że ona będzie jego żoną. Niestety istniała jedna mała przeszkoda w osobie narzeczonego dziewczyny. Jednak rezolutny Marian wszystko dokładnie obmyślił, zaplanował szczegółowo zaloty oraz całkowite zniesławienie i zdegradowanie adoratora. Akcja zakończyła się sukcesem, Marian poślubił Apolonie jednak nic nie potoczyło się tak jak mężczyzna planował:
,,I owszem, jak już wspomniałem, rodzina moja uczciwa jest nade wszystko, bogobojna, skromna i pracowita. Ale całkiem, nie taka, jakem sobie dawnymi czasy wymarzył. Bo Pan Bóg Miłosierny, gdy już raczył wysłuchać modlitwy moje, zawsze mi dla równowagi i cień jakiś kolący zsyłał.”
Żywotny przez całe życie biadolił nad swoim marnym losem oraz tym, że nic nie potoczyło się po jego myśli.: ,, …oddając mi za żonę Apolonię, zaopatrzył ją w przywary rozmaite, jak ciamajdowatość, niedołęstwo i całkowita życiową tępotę. Gdy Go o córkę prosił, dał mi cztery, jednakowoż jedna w druga same lebiegi, które razem do kupy dopiero za jedna rzeczową kobietę ujść by mogły. Ofiarując mi upragnionego syna, od góry rudym łbem go naznaczył, a od dołu kaczymi stopami. No i żeby Tadek jakoś szczególnie bystry był na umyślę, też powiedzieć nie mogę…”
Główny bohater jest rozczarowany swoim życiem, wszędzie widzi tylko i wyłącznie niepowodzenia i klęski. Oczywiście za każdą sytuację, która nie potoczyła się po jego myśli obwinia innych. Jego rodzinie na pewno było bardzo ciężko z nim żyć. Wszystko i wszystkich chciał kontrolować, układać życie swoich dzieci. Nie pozwalał im na samodzielne decyzje chociażby w sprawach tak ważnych jak małżeństwo. Jednej córce przeganiał adoratorów tak skutecznie że została obdarzona przydomkiem ,,Krwawa Halina ‘’ a w konsekwencji została starą panną. Drugiej wybrał męża którego nigdy nie kochała. Podporządkował sobie żonę, zawsze ja strofując, obrażając i wypominając jej najmniejsze potknięcia. Przez swoja wścibskość , butność, mściwość oraz zazdrość skłócił się z wszystkimi sąsiadami. Pisał donosy, robił wszystkim na złość, rozpuszczał plotki a później udawał zarówno niewinnego jak i pokrzywdzonego. Mimo że traktował Pismo Święte jako drogowskaz, wybierał z niego tylko te fragmenty które pasowały do jego poczynań. Rodzina nie była dla niego świętością, pokłócił się o pieniądze z rodzeństwem oraz mamą. Nie mogę napisać, że jest on postacią jednoznacznie negatywną, kochał swoja rodzinę i chciał dla nich jak najlepiej. Jednak niektóre jego uczynki, całkowicie mnie do niego zniechęciły.
Danuta Noszczyńska nadała osobie Mariana częste polskie przywary. Każdy z nas na swojej drodze spotkał ludzi, którzy charakteryzowali się cechami mężczyzny. Byli zawistni, mściwi, bezczelni nie wykazywali szacunku innym ludziom. Uważam, że autorka rewelacyjne się z swojego zamierzenia wywiązała, doskonale kreując postać Żywotnego.
Język książki jest staranie stylizowany, główny bohater posługuję się gwarą. Wiele jego wypowiedzi, przemyśleń wywołuje uśmiech na ustach. ,,Pod dwiema kosami….” obfituję w komiczne sytuacje, nie raz wywołując u czytelnika salwy śmiechu.
Nie mogę nie wspomną o okładce, która jest rewelacyjna. Czarno białe zdjęcie przedstawiające parę sprzed lat.
W książce opisana jest popegeerowska wieś oraz pokolenie ludzie którzy wychowali się w czasach niedostatku po II Wojnie Światowej oraz ich dzieci. Ludzi mieszkających w mikrospołeczności, pracujących jako robotnicy w pobliskim zakładzie. Autorka pokazuję życie w stereotypowej wsi. Miejscu które obecnie coraz ciężej było by odnaleźć, ponieważ wsie również się rozwinęły a ludzie przestali stawiać na małe gospodarstwa a rozwój techniki tylko to im ułatwił.
Książka ta jest zarówno idealna pozycją do odprężenia ale również skłania do refleksji, oraz do dopowiedzi na parę ważnych egzystencjalnych problemów. POLECAM!