"Czy tym razem urok osobisty coś da w walce z tymi z którymi będzie się musiał zmierzyć druid?"
"Raz wiedźmie śmierć" to druga, po "Na psa urok" część Kronik Żelaznego Druida, a nie ukrywam, że po pierwszej części po drugą sięgnęłam z ogromną chęcią, gdyż miałam nadzieję, że ta część mimo wszystko pobije pierwszą i zakocha mnie w sobie. Czy ta część zaskoczyła nas czymś nowym, czy może była jedynie przeciągnięciem wydarzeń z pierwszego tomu o przygodach ostatniego z druidów? Czy okazała się wystarczająco dobra, abym zarywała noce i chichrała się do kartek jak głupia?
Nasz główny bohater zostaje zaskoczony nowym poziomem swojej popularności oraz ilościom ofert składanym przez przeróżnych bogów. W końcu zabicie celtyckiego boga to nie rzecz jaką da się wykonać na co dzień. Prawdziwe kłopoty zaczynają się wtedy kiedy do Atticusa przybywa bóg-oszust Kojot i prosi o unicestwienie istoty, która okazała się być nie takim zwykłym demonem jakich wiele się po tym świecie pałęta. Jednak co to jedna przeszkoda dla Atticusa? Nie lepiej postawić od razu trzy? Główny bohater będzie musiał się także uporać z sabatem germańskich wiedźm oraz z bachantami, które prosto z miasta kasyn przybywają aby miasto O'Sullivana zmienić w miejsce rozpusty. Czu urok osobisty, cięty język, wilczarz oraz... prawnicy wystarczą aby stawić czoła komplikacjom na drodze druida?
Tak jak w pierwszej części, Kevin Hearne uracza nas prze zabawną narracja pierwszoosobową z perspektywy Atticusa, co nas w żaden sposób nie ogranicza, wręcz przeciwnie, oraz, co jest jedną z najważniejszych rzecz, mamy wgląd w jego rozmowy z Oberonem. Bez tego książka nie byłaby taka sama! Dobre jest także to, że mimo zabawnego i chwilami niemalże rozbrajającego usposobienia Atticusa, w książce nie brakuje poważnych wątków i scen które doskonale budują napięcie i zasiewają w duszy czytelnika ziarenko ciekawości, które kiełkuje z każdą kolejną stroną, aż pod koniec przeistacza się w wspaniały kwiat satysfakcjonujący wszystkich.
Co do bohaterów, to w sumie nie doszedł nikt specjalny, a o tych co już byli nie mam do powiedzenia niczego nowego. Atticus - wiadomo - inteligentny oraz niesamowicie sprytny paranoik dalej był powodem do mojego śmiechu, ale z żalem muszę wyznać, że w tej części było zdecydowanie mniej Oberona. Były rozmowy ale już nie tak częste, a przeczytałam w jakieś recenzji, że w trzeciej części będzie ich jeszcze mniej co mnie bardzo... unieszczęśliwia.
Oprawa graficzna... Znowu na okładce mamy do czynienia z dokładnym odwzorowaniem opisywanego w książce Atticusa a klimat okładki jak i ogólnie tytuł książki doskonale udziela się całej zawartości tej powieści. Jednakże rzeczą na którą będę musiała ponarzekać jest ta strasznie nieprzyswajalna przez moje oczy czcionka. Chwilami aż normalnie mi przeszkadzała... Ale dało się przeżyć. W każdym bądź razie nie mogłam się do tego przyzwyczaić.
Podsumowując, książka "Raz wiedźmie śmierć" mimo że jest na podobnym poziomie jak pierwsza część jakoś bardziej przypadła mi do gustu, szybciej poszła i o wiele przyjemniej, dlatego też zasługuje na wyższą ocenę, a konkretniej 9/10, a jak! Mam nadzieję już za niedługo spotkać się ponownie z Atticusem i jego "spółką" w "Między młotem a piorunem". Polecam!
Oryginalny tytuł: Hexed
Nr. tomu w serii: II
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 17.08.2011r.
Ilość stron: 400
Cena det.: 35,80