Pierwsza wizyta w Białym Mieście
Rzadko to mówię, ale Cisza Białego Miasta kupiła mnie od pierwszych stron, ba, od pierwszego zdania! Wciągające i barwne opisy przeniosły mnie w świat, który od zawsze chciałam zobaczyć. Pełne zabytków hiszpańskie miasteczko o niezwykle bogatej historii stało się nie tyle tłem,
co bohaterem powieści.
Intryga
Wyobraźcie sobie, że w Waszym mieście dochodzi do serii drastycznych morderstw, łudząco podobnych do zbrodni sprzed dwudziestu pięciu lat, których sprawca odsiaduje wyrok. Kogo podejrzewać i kto umieszcza niepokojące wpisy na tweeterze?
Przed takimi pytaniami staje inspektor Wydziału Kryminalnego vittorskiej policji, wybitny profiler Unai Lopez de Ayala, zwany Krakenem.
Czy zdoła rozwikłać zagadkę, zanim sprawy zupełnie wymkną się spod kontroli?
Zadzierzgnięta od pierwszych stron powieści intryga, w miarę upływu czasu zaciska się wokół bohaterów niczym węzeł gordyjski. Co ciekawe, czytając miałam wrażenie, że wpadłam w sam środek akcji, jak przysłowiowa "śliwka w kompot", przy czym wcale nie miałam ochoty z tego kompotu wypłynąć. Przeciwnie, chciałam wchodzić w ten świat coraz głębiej!
Jednego możecie być pewni: jeśli myślicie, że znaleźliście już rozwiązanie zagadki, za chwilę wydarzy się coś, co odwróci postrzeganie o sto osiemdziesiąt stopni.
Jak to jest zrobione?
Pisząc o Ciszy Białego Miasta nie mogę i nie chcę skupiać się wyłącznie na akcji czy bohaterach, choć i o tych za chwilę opowiem.
Teraz jednak chciałabym poświęcić chwilę na omówienie konstrukcji powieści.
Mamy tu do czynienia z sytuacją, z którą, jak dotąd chyba się nie spotkałam. Otóż, nie dość, że historia śledztwa opowiadana jest od tyłu, to jeszcze poznajemy ją w dwóch perspektywach czasowych.
Współczesną linię narracyjną (akcja powieści rozgrywa się w roku 2016) widzimy oczyma Krakena. Tak, znów mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, z tym, że nie ma ona charakteru dziennikarskiego, lecz pamiętnikarski. Gdzie tkwi różnica? Okazuje się ona na tyle subtelna, że w codziennym języku słów "dziennik" i "pamiętnik" często używamy zamiennie i nie ma w tym wielkiego błędu. Na potrzeby tego tekstu dokonajmy jednak rozróżnienia.
Narracja o charakterze dziennikarskim (reporterskim) prowadzona jest niejako równo z wydarzeniami. Nie ma w niej zatem miejsca na pogłębione refleksje związane z analizą uczuć czy motywów postępowania. Nie znajdziemy tu więc słów o charakterze oceniającym i rozbudowanych fragmentów opisu przeżyć wewnętrznych. Dominować będą wypowiedzi krótkie i rytmiczne, mocno nasycone czasownikami.
W narracji pamiętnikarskiej natomiast istotny jest dystans czasowy do opisywanych wydarzeń, który, bynajmniej, nie zakłada dystansu emocjonalnego. obaczymy tu zatem liczne opisy przeżyć wewnętrznych, refleksje nad motywami postępowania, a także, dość często wstawki zapowiadające typu: "gdybym wiedział, że...".
Z taką właśnie narracją, pełną refleksji i ocen, mamy do czynienia zagłębiając się we współczesną linię narracyjną Ciszy Białego Miasta.
Równie istotna dla fabuły okazuje się narracja historyczna, prowadzona już w tradycyjny, trzecioosobowy sposób.
Przyznaję, z początku czułam się zagubiona w tak poprowadzonej opowieści, do tego stopnia, że co chwilę zadawałam sobie pytanie: "co ma piernik do wiatraka?!". Z czasem jednak doceniłam ów zabieg, który pozwolił mi spojrzeć na wydarzenia z szerszej perspektywy.
Bohater
Jak wspomniałam, głównym bohaterem , a równocześnie narratorem współczesnej części powieści jest inspektor Unai Lopez de Ayala, wybitny profiler, którego życiem zawładnęła praca. Nigdy jednak nie traktuje śledztwa w sposób rutynowy, bo też nie myśli szablonowo. Słowa:
Tutaj kończy się twoje polowanie, tutaj zaczyna się moje,
wypowiadane nad ciałem zmarłego, wskazują, że dla Krakena każde śledztwo jest przygodą, w którą angażuje się całym sobą.
Wygląda jak obraz idealnego gliny, prawda? Nic bardziej mylnego! Inspektor to człowiek z krwi i kości, który z ideałem niewiele ma wspólnego. Na kartach powieści niejednokrotnie będziemy świadkami jego rozterek, a nawet działań balansujących na granicy prawa. Kraken sięgnie zatem po wszelkie sposoby, by dotrzeć do prawdy. Czy mu się to uda i jaką cenę zapłaci za swą brawurę, przekonajcie się sami!
Ostatnie słowo
Nie chcę przekonywać Was do tego, że Cisza Białego Miasta jest dobrą książką, wolałabym, byście sami to odkryli. Niech za rekomendację wystarczy Wam informacja, że czas minął mi przy niej niepostrzeżenie, a fabułę pamiętam ze szczegółami jeszcze trzy miesiące po przeczytaniu.