Radykalni. Terror recenzja

Kuba, student z Polski, spędza szalony czas w słonecznej Hiszpanii. Początek książki to sielski opis relacji mężczyzny z nową partnerką, piękną Nawal. Kobieta o arabskich korzeniach totalnie skradła serce Kuby. Ich szczęście sięga zenitu kiedy okazuje się, że spodziewają się dziecka. Niestety ich radość nie trwa długo. Piękny obrazek rozpada się w pył, gdy o Nawal upominają się jej ojciec oraz bracia, islamscy radykaliści. Spotkanie kończy się tragedią. Główny bohater, wraz z przyjacielem, Michałem, muszą wyruszyć w szalenie niebezpieczną podróż przez ogarniętą nienawiścią Europę.

Równolegle dostajemy od autora obraz świata dziesięć lat po tych wydarzeniach. Świat ogarnia nieprawdopodobny chaos, a wojna w imię religii zdaje się znajdować u swego szczytu. Przedstawiona tu wizja przyszłości napawa lękiem, zwłaszcza, że nie wydaje się wcale abstrakcyjna. Muzułmanie, stanowiący do tej pory mniejszość w Europie, przejęli stery i niszczą istniejący dotąd świat.

Kiedy zaczynałam czytać tę książkę, nabrałam obaw, że będzie to ociekający rasizmem wywód. Okazało się jednak, że autor, na podstawie dziejących się w świecie wydarzeń, stworzył wizję przyszłości, która rzeczywiście może się ziścić, jeśli władza trafi w ręce ludzi opętanych nienawiścią i rządzą ustawienia całej ludzkości na swoją modłę. Widzimy tu okrucieństwa, jakich w imię Allaha dopuszczają się skrajnie radykalni wyznawcy Islamu. Jednak moim zdaniem śmiało możnaby podstawić w to miejsce każdą inną religię. Nie chodzi tu bowiem o wyznanie, a o postawę człowieka, o zaślepienie. "Radykalni" to obraz świata, w którym możemy się znaleźć jeżeli nie dopuścimy do głosu tolerancji, szacunku dla inności i prawa drugiego człowieka to życia po swojemu.

Początek książki był dla mnie trudny do przebrnięcia. Styl, sposób w jaki autor opisywał wydarzenia i postaci, delikatnie mówiąc, nie był najwyższych lotów...Na szczęście wraz z rozwojem wydarzeń także ten aspekt poszedł do przodu. Ciężko było oderwać się od lektury, bo bardzo chciałam wiedzieć, czy ta historia ma szansę na happy end. I cóż...koniecznie muszę zabrać się za czytanie kontynuacji...🙂