Do twórczości Alice Oseman bardzo lubię wracać i czynię to zawsze z dużą przyjemnością. Radio Silence czekało na mojej półce już długi czas, aż w końcu wydawnictwo Jaguar zdążyło wydać wznowienie – to była idealna okazja, by nareszcie zapoznać się z tym tytułem bliżej. Czy tak chwalona pozycja okazała się na tyle dobra, bym mogła polecić ją innym? O tym w recenzji poniżej.
Dla Frances nauka i zdobywanie wiedzy są sensem życia. Dziewczyna bardzo chce osiągnąć swój cel, jakim jest studiowanie na wymarzonej uczelni. Nie ma czasu na traumatyczną przeszłość, przyjaciół czy nawet dbanie o swoje samopoczucie. Kiedy jednak poznaje Aleda, twórcę swojego ulubionego podcastu, powoli zaczyna dostrzegać coś więcej niż same książki i naukę. Po raz pierwszy doświadcza prawdziwej przyjaźni i pragnie odkryć, kim tak naprawdę jest.
Zaczynając lekturę tej powieści, nastawiłam się bardzo optymistycznie. Pióro Alice jest mi już znane, więc mniej więcej wiedziałam, czego mogę spodziewać się po jej kolejnej powieści — i no cóż, nie rozczarowałam się. Historia Frances okazała się nie tylko wciągająca, ale i poniekąd bliska mojemu sercu, a poznawanie kolejnych wątków tej książki było dla mnie bardzo potrzebnym oderwaniem od rzeczywistości.
Z główną bohaterką połączyła mnie w zasadzie jedna cecha – uparte dążenie do celu. Frances jest dziewczyną, która widzi przed sobą tylko i wyłącznie ten jeden punkt, do którego chce dotrzeć i nie liczą się dla niej już kwestie poboczne. W pewien sposób ją rozumiałam, ponieważ zdarzało się już tak, że postępowałam podobnie. Czy jest to coś dobrego? No cóż, z jednej strony tak, bo koniec końców osiąga się swój cel, ale z drugiej można przegapić coś jeszcze lepszego. Uważam tę bohaterkę za naprawdę dobrze wykreowaną postać, którą da się lubić i do której czytelnik jest w stanie się przywiązać.
Aled to z kolei postać odrobinę poboczna, a jednak odgrywająca równie ważną rolę. Z nim zdołałam zżyć się naprawdę mocno, co zaskoczyło nawet mnie samą. W pewnym momencie zauważyłam, jak bardzo zależy mi na tym, by tego chłopaka spotkało w końcu coś naprawdę dobrego i by odważył się pokazać innym prawdziwego siebie. Aled również okazał się postacią na tyle dobrze wykreowaną, że byłam aż pod dużym wrażeniem zdolności Alice Oseman (choć nie jest to dla mnie nowość).
W tej powieści pojawia się przede wszystkim wątek ogromnej presji, którą nakładamy na samych siebie i która powolutku nas wyniszcza, pozbawiając wszystkich tych elementów, które w całości składają się na naszą osobowość. Nie zabrakło również tematu rodziców, którzy nie zawsze są tak idealni i dobrzy, jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Te wątki sprawiły, że podczas lektury momentami w moich oczach stawały łzy, a ja czułam ścisk w sercu, choć sama nie do końca wiedziałam, z jakiego powodu bardziej.
Muszę przyznać, że ta powieść jest kolejnym powodem, dla którego uwielbiam twórczość Alice Oseman. Jednocześnie mam wrażenie, że było w niej coś takiego, co sprawiło, że nie potrafię o niej zapomnieć i mimowolnie wracam do niej myślami w ciągu dnia. Czy to kwestia samej historii, czy też tego, jak niektóre elementy były mi znane z życia prywatnego? Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć.
Radio Silence to zdecydowanie pozycja warta poznania i poświęcenia jej swojej uwagi. Jeżeli poszukujecie dobrej i wartościowej powieści o poszukiwaniu samego siebie, to myślę, że to będzie doskonały wybór.