Kuchnia meksykańska od zawsze mnie fascynowała. Smaki i zapachy, aromatyczne przyprawy, świeże warzywa. Kilkukrotnie próbowałam przygotowywać w domu klasyki tej kuchni, do czasu gdy w pobliskim mieście otworzyła się mała, klimatyczna kuchnia serwująca dania inspirowane Meksykiem. Szef tej kuchni jest geniuszem, a dania, które serwują w sensie pozytywnym przyprawiają o omdlenie. Zaskakują połączeniem smaków, kombinacją składników, sposobem podania.
Autorka książki kulinarnej „Apetyt na Meksyk” Magdalena Keller-Bigda przez dwa lata mieszkała w Queretaro w Meksyku. W książce podzielonej na sekcje przedstawia tradycyjne dania kuchni meksykańskiej, czasami lekko zmodyfikowane by dostosować je do produktów, jakie można kupić w Polsce. Prowadzi również bloga gdzie umieszcza przepisy na dania z różnych stron świata.
Kukurydza, fasola i papryka są charakterystycznymi roślinami dla kuchni meksykańskiej. To również trzy pierwsze sekcje w „Apetycie na Meksyk”. Kolejne poświęcone są wykorzystaniem w kuchni tradycyjnych pszennych placków czyli tortilli, dań z awokado, mięsa, ryb i owoców morza. Nie ma dań Meksyku bez sosów i dodatków, napojów i deserów. Na koniec autorka serwuje ciekawostki czyli nietypowe warzywa i owoce.
Każdy przepis opatrzony jest krótkim komentarzem, który zawiera bardziej lub mniej szczegółową historię dania, co wpisuje się w skrótowy przewodnik po Meksyku. Kolejno w każdym przepisie jest lista składników i przepis właściwy. Przed przepisem umieszczone jest autorskie zdjęcie. Lista składników po części jest zbudowana tak jak lubię, przykładowo gdy wskazane jest użycie 2 puszek kukurydzy, również pojawia się informacja jaka ma być ich gramatura. Można znaleźć też wstawki, których nie znoszę, typu mała cebula, duży ziemniak – czyli jaki?. W lewym górnym rogu na stronie z przepisem pojawia się informacja na ile porcji przewidziane jest danie, w mojej ocenie ta grafika jest mało czytelna i może zostać pominięta, a przecież jest niezwykle istotna. Na niektórych stronach znaleźć można ciekawe informacje, jak na przykład ta o popcornie, że dawniej pełnił funkcje ozdobne, jako biżuteria (w postaci naszyjników).
Dania przedstawione w książce w większości to ląd nieznany. Szkoda, że nie we wszystkim przepisach jest informacja w jakiej formie je podawać (danie główne, dodatek) czy z czym serwować. W niektórych przypadkach lista składników jest mało precyzyjna – przykładowo w przepisie na zupę paprykową z mięsem i kukurydzą wskazane jest użycie 5 dużych łagodnych czerwonych suszonych papryk, czyli jakich? Co prawda w tekście powyżej autorka sugeruje, że powinna to być odmiana guajillo, ale w samej liście tej informacji brak (gdybym tworzyła listę zakupów to właśnie z listy składników i podanie przykładowej odmiany niezwykle by pomogło).
Nie jestem specjalistką od kuchni meksykańskiej, ale wiem co mi smakuje w mojej ulubionej restauracji. Szybko przekartkowałam „Apetyt na Meksyk” by dotrzeć do przepisu na zupę aztecką i quesadillę. I… na pierwszy rzut oka to nie jest to, co serwuje moja ulubiona restauracja. Przede wszystkim dania na zdjęciach w książce, a te serwowane na żywo znacznie się różnią. Nie ma co ukrywać, że nie były one przygotowywane przez profesjonalnego fotografa. Ponadto w obu zastosowano inne dodatki. Mam świadomość, że szef kuchni może tworzyć autorskie przepisy, a autorka bazowała na realnych daniach w Meksyku.
Mimo wszystko w „Apetycie na Meksyk” mam kilka przepisów na oku, które w najbliższym czasie planuję zaserwować. Niezaprzeczalnie kilka z nich świetnie sprawdzi się przy spotkaniach ze znajomymi czy rodziną. Jeśli jesteście smakoszami tej kuchni – sięgnijcie do niej i Wy!
Współpraca: sztukater.pl