Nasz świat nie zawsze jest kolorowy i radosny. Bywa też okrutny. Nic więc dziwnego, że nieraz próbujemy "znaleźć" jakieś bezpieczne i przyjazne miejsce - choćby na chwilę. By przeczekać tzw. "najgorsze"...
Takie zachowanie to ponoć naturalny odruch umysłu. Jednak wiara, że "wszystko będzie dobrze" jest niczym świecidełko, zaś jego (złudny) blask przesłania prawdziwe oblicze świata, w którym przyszło nam żyć. Bo przecież każdy z nas umrze, niektórzy nawet wcale nie "szybko i bezboleśnie"...
Żeby oddalić, a nawet wymazać tę przykrą prawdę - zaczynamy wymyślać/kreować inną rzeczywistość. Już nie tak okrutną i bezlitosną, bo pełną nadziei, że jednak nie wszystko skończy się wraz z naszym ostatnim oddechem...
To w sumie nic złego. Ale jeśli tego typu "działania" stają się źródłem zarobkowania, to już warto zachować czujność ...
Bo dzielenie się z innymi swoją wiedzą/doświadczeniami/odkryciami jest chwalebne. Jednak gdy ktoś czyni to odpłatnie - cel wydaje się w miarę jasny...
Tym bardziej, że z opisywanych przez Autora sytuacji niewiele tak naprawdę da się zweryfikować.
Np. twierdzi on, że poprzez różnorakie ("kryształowe") rytuały możemy dotrzeć do tajemniczych, niczym z powieści s-f, światów. I poznać prawdziwą "naturę wszechrzeczy", a także naszą rolę w całym tym "bałaganie"...
Możliwe jest też ponoć odzyskiwanie zagubionych dusz z niefizycznych miejsc ich przebywania - choć nie jest to przesadnie łatwe. I raczej nie należy robić tego na własną rękę, nie mając tzw. doświadczenia "w temacie"...
Zaś najważniejsza w "istocie istnienia" jest Czysta, Bezwarunkowa Miłość. Z tym ostatnim można się zresztą zgodzić, gdyż kierując się tego typu wartościami - świat wokół z pewnością nie byłby gorszy, niż jest obecnie...
Jednak nawet nawiązując (?) kontakt z czymkokwiek spoza granicy "naszej rzeczywistości" - nigdy tak naprawdę nie wiemy, kto z tej drugiej strony odpowiada na nasze wezwanie. Poza tym, jak "mawiają" - niejeden pasterz, ostrzegający swe stado (niekoniecznie owiec) przed wilkiem, karmiący je, dający schronienie i ochronę - z przyjemnością później żywi siebie, rodzinę, znajomych - poszczególnymi osobnikami tegoż stada...
Prawdziwe intencje to jednak na ogół wielka niewiadoma...
Książka jako, powiedzmy, forma ciekawostki, bądź literatura przygodowa w klimacie s/f - jest w miarę niezła. Jednak z wiarą, że przedstawione w niej zagadnienia z pewnością są prawdą - osobiście byłbym dosyć ostrożny...