Istnieje 5 etapów żałoby: zaprzeczenie, gniew, targowanie, depresja i akceptacja. Czasami w tej kolejności, czasami w innej, kiedy indziej niektóre z nich mogą wystąpić niemalże jednocześnie lub nawet w ogóle nie nastąpić. Jednak czy tylko po śmierci bliskiej osoby przeżywamy te stadia?
Osiemnastoletnia Layken Cohen niedawno straciła ojca, a teraz wraz z matką i młodszym bratem przeprowadza się z gorącego Teksasu do Michigan w poszukiwaniu lepszego życia. Ale czy na pewno przyszłość będzie dla nich bardziej kolorowa? Od razu po przyjeździe zapoznają się z sąsiadami z naprzeciwka – Cooperami - co całkowicie odmieni ich życie. Priorytety nie będą już priorytetami, a plany ulegną diametralnej zmianie. Czy aby na pewno na lepsze?
Colleen Hoover jest jedną z najpopularniejszych współczesnych pisarek powieści New adult. Urodziła się w 1979 roku w Sulphur Springs w Teksasie. Wiele z jej książek trafiło na listę bestsellerów New York Timesa. W Polsce ukazały się również, nakładem wydawnictwa Otwarte, takie tytuły jak: „Hopeless”, „Losing Hope”, „Szukając Kopciuszka” i „Maybe Someday” (maj 2015). Jedna z powieści Hoover – „Ugly love” – ma zostać zekranizowana, a jej premiera przewidziana jest na luty 2016 roku.
Jeśli każda kolejna książka będzie tak dobra jak ta (o ile nie lepsza) to wiem, że z tą pisarką na pewno sie polubię. Mało tego, możliwe, że dołączy do grona moich ulubionych pisarek. Bo to, jak napisała „Pułapkę uczuć” całkowicie chwyciło mnie za serce. Były chwile uśmiechu, były też łzy - trudne do opanowania, bo jeden wątek przypomniał mi całkiem niedawne wydarzenia z mojego życia, które przez Hoover przeżyłam na nowo.
Pokochałam bohaterów całym sercem, bo razem tworzą cudowną mieszankę osobowości. Oczywiście mam na myśli tych najbliższych: Lake, Willa, ich rodzeństwo, Julię i Eddie. Każdy z nich jest inny i każdy ma nam coś ważnego do przekazania nie tylko słowami, lecz także czynami i zachowaniem.
W „Pułapce uczuć” ważną rolę odgrywa zarówno poetycki slam, jak i sama poezja. To właśnie przez tę formę bohaterowie przekazują najbardziej skrywane uczucia, przedstawiając najważniejsze momenty swojego życia. Równie istotnym elementem jest zespół The Avett Brothers, który – jak napisała sama autorka w dedykacji – był dla niej inspiracją. Każdy kolejny rozdział rozpoczyna się słowami z ich piosenek. I już się nie dziwi mnie, że tytuły powieści Hoover w większości nie są tłumaczone, bo tutaj również pasuje bardziej angielskie „Slammed”, nawiązujące i do wcześniej wspomnianych występów, i do gry słownej, którą zastosowała autorka w swojej książce.
Jedynym mankamentem jest czas, w którym Lake i Will się poznawali, a dokładniej pokochali - można by rzec, że to prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia. Minęło zaledwie kilka dni, a ja czułam się jakby to były tygodnie. Chociaż... czyż życie nie jest nieprzewidywalne i pisze różne scenariusze? W końcu nie takie rzeczy się dzieją na świecie.
Colleen Hoover w „Pułapce uczuć” zawarła taki ładunek emocjonalny, że naprawdę obawiam się co będzie ze mną podczas czytania „Hopeless” czy „Maybe someday”, które są podobno o niebo lepsze. Cieszę się, że swoją przygodę zaczęłam właśnie od tej powieści, bo możliwe, że będzie towarzyszyła mi tylko tendencja wzrostowa, nie spadkowa. A wiem, że z pewnością przeczytam kolejne książki Colleen. Dobrze, że mam już na półce „Nieprzekraczalną granicę”, bo nie wiem, co bym bez tego zrobiła. Po prostu muszę dowiedzieć się, co będzie dalej. I dobrze, że ten głód będzie już w najbliższym czasie zaspokojony.