PRZYSTAŃ DLA ŻYCIOWYCH ROZBITKÓW
Rzadko się zdarza, że do sięgnięcia po daną powieść zachęca mnie przede wszystkim okładka. Jednak w przypadku powieści Ewy Formelli "Płacz wilka" tak właśnie było. Piękna dziewczyna z wilkiem w tle od pierwszego spojrzenia przyciąga uwagę i nie pozwala przejść koło książki obojętnie. Jak dotąd nie miałam przyjemności poznać twórczości autorki, mimo, że jej powieści od dawna znajdują się w gronie moich zainteresowań czytelniczych. Pomyślałam więc, że będzie to idealna okazja aby poznać wreszcie pióro pani Ewy.
Hania jest studentką, kiedy niespodziewanie dowiaduje się o spadku po swoim zmarłym ojcu, którego nie znała. Matka wychowywała ją sama, a wszelkie pytania o Andrzeja były w ich domu tematem tabu. A teraz dziewczyna dziedziczy klimatyczny dom na Warmii położony w malowniczej okolicy, nieopodal lasu. Drugim współwłaścicielem majątku jest jej przyrodni brat Marcel, o którego istnieniu Hanka również nie miała pojęcia. Już sama nazwa nieruchomości, jaką nadał jej Andrzej - Dom wschodzącego słońca, mówi wiele o tym miejscu. Jednak najbardziej zaskakuje fakt, że budynek jest zamieszkany przez grupę wyjątkowych ludzi - życiowych rozbitków, których Andrzej w trudnym momencie ich życia przygarnął pod swój dach. To oni przez lata stali się dla niego najbliższą rodziną. Hania jest zdumiona takim stanem rzeczy, ale jej wrodzona dobroć i empatia sprawiają, że szybko zaprzyjaźnia się z mieszkańcami. Dzięki tym ludziom udaje jej się lepiej poznać ojca, który mimo, że bezpośrednio nie uczestniczył w życiu córki, dbał o nią najlepiej, jak potrafił. Sielanka dobiega końca, gdy do Domu wschodzącego słońca przyjeżdża Marcel - przyrodni brat Hanki i zamierza zaprowadzić w tym miejscu swoje porządki...
"Płacz wilka" to ciepła i wzruszająca opowieść przepełniona dobrocią i empatią, która promieniuje od głównej bohaterki. Hania jest osobą o dobrym sercu, w której krzywda, nieszczęście i niesprawiedliwość wywołuje potrzebę niesienia pomocy i wsparcia. Sama ma swoje problemy, ale jej dłoń jest zawsze wyciągnięta w kierunku potrzebujących. Taki charakter odziedziczyła po ojcu i tak została wychowana przez matkę. Na szczęście dziewczyna umie też postawić na swoim, jeśli sytuacja tego wymaga, potrafi być konsekwentna i zdecydowana. Hania to wręcz idealna kandydatka na prawdziwą przyjaciółkę, a jej postać jest wiarygodna i autentyczna w swoim postępowaniu. Niestety nie mogę tego powiedzieć o Marcelu, który przyjeżdża z Francji, aby przejąć spadek. Mężczyzna to typowy materialista, który ma pełnić rolę czarnego charakteru, a w konsekwencji okazuje się być mięczakiem, który szybko pokornieje. Nie lubię tego typu ludzi, którzy wzbudzają jedynie moją irytację i negatywne emocje.
Ewa Formella oddała w ręce czytelników interesującą historię, która pozostawia wiele pozytywnych emocji. Pomysł na fabułę bardzo przypadł mi do gustu, jest na swój sposób wyjątkowy i nie do podrobienia. Autorka przepięknie snuje swoją opowieść. Akcja biegnie spokojnie, tematy trudne i bolesne poruszone zostały w delikatny i taktowny sposób, a mądrość życiowa, która jest udziałem bohaterów, trafia prosto do naszej duszy. Autorka stawia na szczerość międzyludzkich relacji. Elementy baśniowe wprowadzone dla zrównoważenia smutków są pewnym zaskoczeniem, ale też ubarwiają i wyciszają opowieść. Bardzo mocno przypadł mi do gustu sposób pisania pani Ewy. Nie spodziewałam się tak pozytywnych wrażeń, mimo to po zakończonej lekturze pozostał jednak mały niedosyt.
Niestety książka jest zdecydowanie zbyt krótka. Zabrakło mi rozwinięcia niektórych wątków, co wyeliminowałoby pewne domysły i uczyniłoby historię jeszcze ciekawszą. Dwieście stron to zdecydowanie za mało dla takiej ilości spraw i problemów, jakie autorka podjęła w tej opowieści. Mamy tu między innymi depresję, wykluczenie z rodziny, biedę, przemoc fizyczną, niespełnioną miłość, bezinteresowność, prawdziwą przyjaźń, walkę z nałogami. Dużo tego jak na tak małą liczbę stron.
Tytuł książki intryguje. Jeśli zastanawiacie się dlaczego właśnie płacz wilka, to koniecznie sięgnijcie po lekturę. Poznacie wówczas Foundlinga - uroczego i wyjątkowego bohatera, którego zapamiętacie na długo.
Cieszę się, że na pierwsze spotkanie z autorką wybrałam właśnie tę książkę. Miło, że po kilku latach niedawno ukazało się wznowienie tej historii w tak pięknej szacie graficznej. I choć nie oceniamy książek po okładce, to w przypadku "Płaczu wilka" możemy zrobić wyjątek. Cudna obwoluta skrywa cudowną opowieść.