Jolanta Kwiatkowska jak sama pisze jest kobietą. Nie odkryła czegoś niezwykłego czy zaskakującego. Tak jak bohaterki w jej powieściach uczy się życia, tak by nie przegapić jakiejś chwili szczęścia.
Przejdźmy jednak do książki..
Cała historia zaczyna się w szpitalu gdzie po wypadku trafiły cztery przyjaciółki. Wydaje się, że odniesione rany to ich największy problem Jednak nie jest to prawda. Na jaw wychodzą ukryte tajemnice. Jak sobie poradzą z tym kobiety? Czy nadal zostaną przyjaciółkami? Tego autorka nie chce nam ujawnić. Przenosi nas tymczasem do początków znajomości tej czwórki. Dowiemy się jak to wszystko się zaczęło. Co złączyło te kobiety? Czy przeszłość wpłynie na teraźniejszość? Czy każda z nich będzie wreszcie szczęśliwa? Po odpowiedzi zapraszam do książki.
To historia o tym, że nic nie dzieje się przypadkiem. Każda osoba, którą spotykamy w życiu. Każda rzecz, która się nam przydarza to nie przypadek. Wszystko dzieje się po coś. Czasem po to byśmy zawrócili ze złej drogi, zastanowili się nad sobą. Czasem by pokazać nam co możemy stracić. Niekiedy znów spotykamy kogoś, dzięki komu nasze życie odmieni się o 180 stopni Podobnie dzieje się z bohaterkami powieści. Los spowodował, że spotkały się w pewnym miejscu swojego życia. Zaprzyjaźniły się. Zbieg okoliczności czy tak miało być? Tak naprawdę cała nasza egzystencja składa się z takich „przypadków”. To od nas zależy czy wykorzystamy tę szansę i docenimy osoby, które spotkamy czy też nie. Zastanówmy się nad tym bo wiele razy możemy stracić okazję poznania naprawdę niezwykłych ludzi, dzięki którym nasze życie mogłoby być lepsze.
„Kod emocji” to tak naprawdę historia życia każdej z nas. To opowieść o codzienności: kłopotach, radości, smutkach. Możemy odnaleźć się w bohaterach. Dlatego też ta lektura mi przypadła tak do gustu. Lubię czytając powieść poczuć, że to także dotyczy mnie, że to nic wymyślonego, nierealistycznego.
Przyznam, że zaczynając czytać tę powieść byłam trochę rozczarowana. Wydawało mi się trochę za sielsko. Wszyscy są mili, uśmiechnięci, a tak przecież nie wygląda normalne życie. Jednak po paru stronach historia zaczyna się komplikować. Zaczynają się codzienne kłopoty, niedomówienia. Wtedy mnie tak naprawdę wciągnęło i już nie potrafiłam się oderwać.
Myślę, że kobiety pokochają prawdziwość tej powieści. Poczują, że nie są same i polubią swoje życie takim jest. Jedna z bohaterek książki mówi: „Szczęścia, które ma tak wiele twarzy, nie osiągnie się bez samoakceptacji”. Pamiętajmy o tym. Najpierw zaakceptujmy siebie, a wszystko inne stanie się łatwiejsze.
„Kod emocji” został napisany prostym, ale interesującym językiem. Podoba mi się też grafika powieści. Jest prosta, ale pełna kobiecości i elegancji. Zwraca na siebie uwagę. Zachwycił mnie styl pisania autorki. Wszystkie sytuacje widzimy z różnych stron. Możemy poznać zdanie każdego z bohaterów. To zdecydowanie ułatwia zrozumienie całej historii. Jedynym minusem dla mnie była niewielka ilość stron. Ledwo zaczęłam czytać, a tu był już koniec. To wszystko sprawiło, że pochłonęłam tę książkę w zaledwie dwie godziny.
Podsumowując polecam, szczególnie kobietom. To idealna pozycja na długi weekend czy letni wieczór. To będzie na pewno mile spędzony czas.