Alex Light mieszka w Toronto w Kanadzie ze swoim psem, dwoma kotami i niekończącą się miłością do zimy. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczęła od Wattpada, to tam najpierw ukazała się jej pierwsza powieść „Nie zakocham się!”.
Becca Hart ma siedemnaście lat, a za sobą rozwód rodziców. Chociaż minęły już dwa lata od tego czasu, Becca nadal nie wierzy w miłość. Kiedyś głęboko w nią wierzyła, licząc na to, że i ona prawdziwie się zakocha. Od czasu rozwodu rodziców woli miłość fikcyjną od prawdziwej. Zaczytuje się w romansach, stroniąc od prawdziwych relacji z chłopakami. Kiedy jednak jej dawna przyjaciółka niezbyt taktownie wytyka jej brak chłopaka, pewien chłopak próbuje ratować sytuację, całując Beccę na środku szkolnego korytarza i wyjawia zgromadzonym, w tym koleżance Becci, że jest jej chłopakiem. Becca tego nie prostuje. Tym chłopakiem jest Brett Wells, przystojny, utalentowany i popularny sportowiec, który właściwie mógłby mieć każdą dziewczynę, ale nie chce mieć dziewczyny w ogóle. Brett jest ambitny, pragnie skupić się na nauce i rozwijaniu swoich talentów. Obojgu jest na rękę udawanie pary. Żadne z nich nie chce prawdziwych uczuć i tego wszystkiego, co się z tym wiąże. Jak łatwo przewidzieć, udawany romans szybko wymyka się nastolatkom spod kontroli.
Nie przepadam za czytaniem książek na Wattpadzie. Nie dlatego, że uważam, że są gorsze, bo można tam znaleźć wiele perełek. Nie lubię czytać w odcinkach, bo jak coś mnie zainteresuje, to nie chcę czekać na kolejny fragment. Poza tym nie lubię czytać na ekranie, czy to monitora komputera czy na telefonie. A w tym przypadku inaczej się nie da. Lubię natomiast sprawdzać wattpadowe książki, kiedy już zostaną wydane. I w ten sposób sięgnęłam po „Nie zakocham się!” Alex Light. Bardzo się cieszę, że książka została wydana, bo w przeciwnym razie nawet bym o niej nie wiedziała, a szkoda, bo chociaż przewidywalna, jest to bardzo ciepła, zabawna i przede wszystkim niegłupia opowieść. A do tego dobrze napisana. Naprawdę bardzo przyjemnie się tę książkę czyta. I szybko, również dlatego, że jest taka krótka.
Autorka stworzyła przekonujących bohaterów, którym kibicuje się od samego początku. Są prawdziwi. To zwykłe nastolatki z ich mniej lub bardziej zwykłymi problemami. Czytając opis spodziewałam się, że będziemy mieli do czynienia w książce z szarą myszką i szkolną gwiazdą, która zadziera nosa. Nic bardziej mylnego. Becca w żadnym wypadku szarą myszką nie jest. Chociaż głównie „siedzi w książkach”, nie jest kimś, kogo się nie zauważa, kto żyje całkiem na uboczu. Dziewczyna ma przyjaciółkę, jedną byłą i jedną obecną, pomaga mamie w cukierni, którą ta otworzyła po rozwodzie z ojcem nastolatki. Z Brettem też się zna, ale nigdy nie łączyła ich romantyczna relacja. Brett z kolei, chociaż popularny i przystojny, nie jest bucem. To poukładany chłopak, który poważnie myśli o przyszłości i aktywnie na tę lepszą przyszłość pracuje. Dlatego nie ma czasu na dziewczyny i związki. Każde z nich ma swoje własne problemy, dużo bardziej poważne niż te, które wiążą się z wchodzeniem w dorosłość. Tych drugich jednak również w powieści nie brakuje. Kiedy Brett i Becca zaczynają udawać parę, coraz częściej gdzieś razem wychodzą, coraz więcej rozmawiają i siłą rzeczy coraz więcej zaczyna ich łączyć. Zaprzyjaźniają się, a od przyjaźni, jak wiadomo, niedługa droga do miłości. Młodzi nie od razu zaczynają sobie uświadamiać, że tak naprawdę dzieje się między nimi coś więcej niż udawana romantyczna relacja. Można odnieść wrażenie, że wszystko dzieje się zbyt szybko. Ale tak nie jest. Prawdziwa miłosna relacja rozwija się między Beccą a Brettem naturalnie i wbrew pozorom, w normalnym tempie. Podobało mi się, jak została przedstawiona ich relacja. Podobał mi się motyw fake dating, tak ostatnio popularny w powieściach. Tutaj był bardzo odświeżający. Relacja młodych ludzi jest zdrowa i zupełnie normalna, a oni są bardzo dojrzali jak na swój wiek. Mogą na siebie liczyć, są dla siebie dużym oparciem. Podobnie inne relacje w tej powieści są fantastyczne. Zarówno te przyjacielskie, jak i na linii matka-dziecko. Z drugim rodzicem, i w przypadku nastolatki i jej udawanego chłopaka, nie jest już tak kolorowo, ale o tym opowiadać nie będę, żeby nie zdradzać zbyt wiele. To już musicie sprawdzić sami.
Powieść jest bardzo przyjemna i interesująca. Otula jak ciepły koc i sprawia, że na sercu robi się jakoś tak lżej. Myślę, że będzie w stanie wyprowadzić kogoś z zastoju czytelniczego, jeśli akurat utknął i nie może ruszyć dalej. Jeśli macie okazję i lubicie dobre młodzieżówki, polecam sprawdzić właśnie tę.
We współpracy z Wydawnictwem BeYA.