Prezentujemy dzisiaj drugą część serii „Filiżankowy domek”. Równie przyjemną i łatwą w odbiorze jak część pierwsza, w której nasza mała bohaterka Ania przeprowadza się do wiejskiego domku i podczas przeprowadzki gubi tatę Króliczka. Moje prawie dziewięcioletnie dziecko przeczytało część drugą za pierwszym podejściem i podobnie jak w poprzedniej części fabuła je porwała. Znamy już czteroosobową rodzinę małych, puszystych Króliczków: mamę Bogusię, tatę Gabriela i rezolutne dzieci – Zosię i Franka, którzy mieszkają w filiżankowym domku podarowanym Ani przez ukochaną babcię. Domku wspaniałym, bo wyposażonym w miniaturowe mebelki i dodatki dokładnie tak, jak w prawdziwym domu. Kiedy jednak dziewczynka opuszcza swój pokój, dzieje się prawdziwa magia, ponieważ Króliczki ożywają! No i tu zaczyna się właściwa przygoda, gdyż nasi milusińscy są bardzo ciekawi świata, a najbardziej tego, co znajduje się poza ich filiżanką.
Tym razem fabuła opowiadania toczy się wokół zorganizowanego przez mamę Ani przyjęcia zapoznawczego dla sąsiadów: są ozdoby i przekąski oraz piękny, własnoręcznie przez dziewczynkę udekorowany czteropiętrowy, fioletowy tort. Kiedy Króliczki widzą wszystkie te wspaniałości korzystają z chwilowej nieobecności Ani i w ich małych puszystych łebkach rodzi się pomysł, aby w swoim domku przygotować równie pyszne rzeczy. Jednak aby to zrobić muszą poruszać się po domu pełnym ludzi i zdobyć potrzebne do pieczenia składniki. Córka była zachwycona akcją i przygodą aninych przytulanek, a ja odniosłam wrażenie, że ta część przedstawia większą wartość edukacyjną. Nie tylko młody czytelnik odkrywa, jak ważna jest współpraca w życiu, pomysłowość i wyobraźnia, ale również to, że potrzebni są nam przyjaciele. Bo Ani nie wystarczą same zabawki; na dłuższą metę dziewczynka pragnie mieć obok siebie prawdziwą przyjaciółkę. Tylko jak ją zdobyć, skoro jest taka nieśmiała i zamieszkała w całkiem obcym miejscu? Jestem wdzięczna wydawnictwu Akapit Press za wydanie książeczki, w której poruszony zostaje temat odnalezienia się w nieznanym otoczeniu i możliwość rozpoczęcia wszystkiego od nowa; nie tylko dziecko musi zmierzyć się z tym problemem, dorosły również. I wbrew wszystkiemu, takie wejście w nowe środowisko wcale nie jest łatwe. Dlatego stworzenie ku temu jak najlepszego klimatu jest bardzo, bardzo potrzebne. Podobnie jak w pierwszej części, książeczka jest niewielkich rozmiarów, z miękką oprawą i mnóstwem interesujących ilustracji Pippy Curnick, projektantki, ilustratorki i…właścicielki królika. Zna więc temat od podszewki, można powiedzieć, dlatego ilustracje są wspaniale wkomponowane w tekst. Kolorowe i aż się proszą o naśladowanie. Wszystko wydrukowane dużą czcionką z większymi odstępami między wersami. Łatwe, proste, niedługie zdania; dziecko czyta komfortowo i przyjemnie przyswajając sobie jednocześnie wiedzę o tym, jak ważna jest rodzina, wzajemne zaufanie i współpraca. No i jak potrzebna jest przyjaźń. Moja córeczka poleca dla dzieci 5+.