Idziesz spokojnie ulicą, nie spodziewasz się niczego, nagle słyszysz krzyk. Patrzysz w stronę budynku, z którego ten krzyk dobiegł i widzisz dziewczynę biegnącą co sił w nogach w twoją stronę, z przerażeniem namalowanym na twarzy. Gdy dobiega do Ciebie, z trudem wydusza z siebie, że w domu na podłodze leży martwy mężczyzna. Gdy z trudem przekonujesz samego Siebie, żeby to sprawdzić, okazuje się, że dziewczyna mówiła prawdę. Na podłodze leży dosyć przystojny facet w garniturze, jednak twoją uwagę przykuwa dziwny fakt. W pokoju ktoś ustawił kilka zegarów, wskazujących tą samą, nieprawidłową godzinę – 4.13. Brzmi nieprawdopodobnie? A właśnie tak wygląda jedno z najdziwniejszych popołudni głównego bohatera powieści „Przyjdź i zgiń” autorstwa nieśmiertelnej mistrzyni kryminału, Agathy Christie. O autorce dużo pisać nie trzeba, bo większość zna, a jeśli ktoś nie zna to polecam się z jej twórczością zapoznać.
Kolejne już moje spotkanie z Panią Christie, jednak czy w pełni udane? Podchodząc do jej powieści oczekuje czegoś co mnie zaskoczy a wir wydarzeń nie pozwoli mi się od niej oderwać. Jednak czy tak było nie jestem pewien. Co wynika ze wstępu, cała ta tajemnica zbrodni jest niesamowita. Do biura stenotypistek dzwoni ktoś i zamawia konkretną dziewczynę do przepisywania listów, a gdy ta dociera na miejsce, odkrywa zwłoki. Właścicielka domu, ślepa Pani Pebmarsh twierdzi jednak, że nie dzwoniła nigdzie i nie wzywała stenotypistki. Cała ta historia niezmiernie mnie zaintrygowała. W mej głowie zaczęły się pojawiać dziesiątki pytań. Kto chciałby wrobić młodą dziewczynę w morderstwo, kim tak naprawdę jest niezidentyfikowany mężczyzna, jaki związek mają z tym te trzy zegary, i wiele innych. Jest to duży plus tej i innych książek Christie. Fabuła postępuje tak, że skłania czytelnika do myślenia, szukania odpowiedzi na te wszystkie pytania, kartkowania i uważniejszego czytania.
Pozytywnym aspektem jest tutaj połączenie dwóch wątków: śledztwa związanego z zabójstwem tajemniczego mężczyzny oraz śledztwa wykonywanego przez agenta Scotland Yardu, Colina Lamba( to na niego wybiegła z krzykiem Sheila Webb, młoda dziewczyna).
I tak też podczas rutynowego przesłuchiwania sąsiadów, Lamb dopatruje się szczególnych informacji mogących naprowadzić go na trop. Muszę się jednak przyznać, że nie do końca zorientowałem się o co chodzi z tym śledztwem Scotland Yardu i choć biorąc pod uwagę moje nocne czytanie trudno mi obarczyć winą książkę, to czuje się trochę rozczarowany.
Jeśli już wspomniałem o sąsiadach, których Lamb odwiedza z inspektorem Hardcastlem, to muszę powiedzieć, że jest to istna galeria ciekawych charakterów. Spotkamy tu nie widzącą świata poza kotami kobietę, matkę dwojga rozbrykanych i często wtykających nos w nie swoje sprawy dzieciaków i kilka innych postaci.
Wspomnieć trzeba również o specyficznej narracji, przeplatane są tu zarówno relacja Colina Lamba, czyli narracja czysta 1-osobowa, pozwalająca zgłębić umysł agenta Yardu z rozdziałami z narracją 3-osobową, gdzie czytamy o czynach i emocjach pozostałych bohaterów. Trzeba przyznać, że to bardzo ciekawe rozwiązanie.
Dla fanów Herkulesa Poirot mam raczej smutną wiadomość, gdyż ten pojawia się, lecz dopiero w połowie książki, i swą postawą pragnie dowieść, że sprawę morderstwa można rozwiązać siedząc w fotelu i analizując fakty, przez co odchodzi on raczej na drugi plan.
Tym, co sprawiło, że powieści „Przyjdź i zgiń” nie mogę dać najwyższej oceny jest samo rozwiązanie zagadki morderstwa. Detektyw Poirot mówi, że skoro sprawa wydaje się trudna, to morderstwo musiało być proste. Autorka chciała chyba, by tak właśnie wyszło, by wszystko okazało się proste. Ja jednak musiałem dwa razy przeczytać rozwiązanie zagadki, bo za pierwszym razem po prostu się zgubiłem. Podobne sytuacje miałem kilka razy już podczas czytania, co lekko mnie zniechęcało.
Biorąc jednak pod uwagę całość powieści, jest to pozycja godna przeczytania, zarówno dla fanów Christie, choć Ci na pewno po nią sięgną, jak i dla tych, którzy po raz pierwszy sięgną po twórczość mistrzyni kryminału. Jest tu wszystko, co potrzebne, by wciągnąć czytelnika na kilka godzin w świat morderstwa i śledztw. Z czystym sumieniem daje tej pozycji 4/5.