Dziewczyny, które zabiły Chloe recenzja

Pierwsza książka Alex Marwood, mam nadzieję, że nie jedyna. "Dziewczyny, które zabiły Chloe" zostały bardzo dobrze przyjęte przez krytyków, również sam Stephen King zachwycił się debiutem brytyjskiej dziennikarki.

Powieść ukazuje losy dwóch dorosłych kobiet, które w przeszłości zostały oskarżone o zamordowanie z zimną krwią 5-letnią Chloe. Dziewczynki były z dwóch różnych warstw społecznych: Bel była z "dobrego domu", jednak przy bliższym poznaniu uzmysłowimy sobie, że była tak samo samotna, jak jej nowo poznana koleżanka. Jade natomiast była tak biedna, że nie umiała nawet czytać. Ludzie wyśmiewali ją i uznawali za dzikuskę. Po latach spotykają się w momencie dokonywania serii zbrodni w miasteczku, gdzie jedna z nich ma wciąż dom. Ponowne spotkanie sprawi, że ich los odmieni się na zawsze.

Książka choć ogólnie ciekawa, to z początku taka mi się nie wydawała. Nieliczne wątki z dnia morderstwa wynagrodziły mi ten słaby wstęp. Chronologia również nie była mocną stroną.

Alex Marwood uzmysławia nam, jak duży wpływ na nasze życie ma wczesne dzieciństwo i nasza rodzina. Ogólnie powieść czyta się dobrze. Wielkim atutem jest zarys psychologiczny postaci. Marwood wgłębia się w umysł swoich bohaterek, przez co możemy poznać je naprawdę blisko. To powieść, w której akcja toczy się swoim rytmem, zaś zakończenie szokuje do tego stopnia, że sami czujemy się jej uczestnikami.