“Lęk przed czymś, czego się nie rozumie, nie jest tym samym, co lęk przed czymś, co już nieraz okazało się groźne.”
Wątek magii w książkach, jest wykorzystywany na różne sposoby. Wiemy doskonale, że wieki temu wiele potencjalnych czarownic spłonęło na stosach, lub zginęło w inny sposób, bo magia wzbudzała strach w ludziach “zwyczajnych”, jej pozbawionych.
Mortana wie doskonale jak fakt, że ona i jej bliscy z wyspy potrafią więcej, mają w sobie tę moc, przeraża ludzi z lądu. Żeby mogli żyć spokojnie, bez strachu, zdecydowali się na wiele wyrzeczeń - nie korzystają z wysokiej “czarnej” magii, oddają jej nadmiar co pełnię morzu w formie tzw upustu, nie korzystają ze swojej mocy nocą…
“Magia ta jest tylko bladym cieniem tej, jaką władali moi przodkowie. Taką jednak cenę płacimy za akceptację przez społeczeństwo, za to, że ludzie z lądu ściskają nam dłonie, zamiast je krępować, że witają nas pocałunkiem, a nie uderzeniem w twarz, że zachwalają naszą wyspę, zamiast ją podpalać.”
Czy ta cena nie jest za wysoka ? Wszystko wskazuje, że to jeszcze za mało i aby ten pokój przypieczętować. Tana ma więc wyjść za mąż za Landona - mężczyznę z lądu. Aranżowane małżeństwo bez miłości, nie jest szczytem marzeń młodej dziewczyny ale poczucie obowiązku jest na tyle duże, że nie bierze ona innej opcji pod uwagę.
Do dnia gdy spotyka Wolfe’a…
Miała wraz z innymi oddać swoją moc morzu, zamiast tego poszła szukać światełka i znalazła jego. Od tego dnia wszystko co uważała za pewne i oczywiste, stało się wątpliwe. Osoby, którym do tej pory bezgranicznie ufała, stały się podejrzane, a jej życie stanęło do góry nogami. Z kolei serce? Zaczęło szybciej bić właśnie przy NIM.
Zakazane uczucie do chłopca, który otwiera jej oczy na życie jakie do tej pory wiodła. Czy będzie miała siłę i odwagę by zdjąć kajdany jakie sama sobie założyła godząc się na oczekiwania członków Zgromadzenia i jej rodziców ? Czy uczucie jej i Wolfe’a ma szansę przetrwać ?
Niby zwyczajny romans z wątkiem fantastycznym jakich wiele, a jednak mnie na swój sposób oczarował. Taka niewinna bohaterka i mroczny bohater, okazują się niezwykle intrygujący. A autorka opisuje wszystko czego doświadczają ubierając to w tak piękne słowa, że co chwila używałam indeksów do zaznaczania kolejnych wspaniałych cytatów.
Czuć wszystko przez co przechodzi ta para. Te wątpliwości jakie targają Taną, jak mota się pomiędzy miłością, lojalnością, poczuciem obowiązku wobec ludzi bojący się o swoją przyszłość. Bo los mieszkańców wyspy leży w jej rękach. Czy jedyne co może zrobić to poświęcić się dla nich lub porzucić na pastwę nietolerancyjnych ludzi z lądu ? Czy nie ma innej drogi, jakiegoś kompromisu, dzięki któremu nie musiałaby zrezygnować z miłości ?
Nie spodziewałam się, że aż tak mi przypadnie do gustu ta historia. Wahałam się w sumie czy zgłosić się do jej zrecenzowania ale teraz nie żałuję, bo ma w sobie coś takiego czarującego dosłownie. Taką jakby niewinność. I oczywiście magię, piękną miłość rozkwitającą jak księżycowy kwiat, taki z pozoru groźny, a jednak … pozory często mylą.
Jeśli lubicie magię w książkach albo po prostu kochacie fantastykę, serdecznie polecam tę książkę. Sądzę, że Was nie rozczaruje.
Dziękuję za egzemplarz do recenzji.