Sowieckie łagry- to obozy pracy przymusowej, a dla wielu to synonim piekła. Te dwa słowa w każdym budziły ogromne przerażenie, a dla tych co przetrwali okazał się koszmarem trawiącym ciała i umysły przez wiele, wiele lat.
Sowieckie łagry wielu z nas zna z lektur szkolnych: "Inny świat" Gustawa Herlinga- Grudzińskiego czy "Archipelag Gułag" Aleksandra Sołżenicyna. Książki te poznajemy w młodym wieku, kiedy nie wszyscy jesteśmy jeszcze gotowi, zbyt dojrzali emocjonalnie i psychicznie by taki ogrom cierpienia, bólu przyjąć, zrozumieć i zapamiętać. Poza tym czytanie takich książek, często pod przymusem nauczyciela przynosi wiele więcej strat niż korzyści. Są one odczytane bez namysłu, byle szybciej i mieć z głowy. A nad losem nieszczęśników, więźniów sowieckiej ustroju i propagandy trzeba się pochylić z godnością i szacunkiem, ku pamięci, by historia wreszcie przestała zataczać koła.
Ksiądz Józef Hermanowicz urodził się w 1890 roku, był z pochodzenia Białorusinem. Od wczesnej młodości pisywał i publikowała opowiadania, wiersze, bajki, powieści. Jego teksty cieszyły się powszechną sympatią i krytyków i czytelników. W 1932 roku podjął pracę na misji w Harbinie w Chinach. Przez wiele lat współtworzył i nauczał w przykościelnym liceum. Wraz z rokiem 1948 nadeszły zmiany. 22 grudnia chińska milicja likwiduje misję i aresztuje księży, w tym Józefa Hermanowicza. Po długim, żmudnym, ciężkim zarówno dla ciała i umysłu procesie, zostaje skazany na 25 lat pobytu w sowieckich łagrach.
"Przeżyłem sowieckie łagry" jest zapisem wspomnień Józefa Hermanowicza z najcięższego, najbardziej wyniszczającego doświadczenia w jego życiu. Czyni to w sposób łagodny, z pewną nutą dowcipu i ironii. Nie męczy czytelnika suchymi faktami, nie zarzuca nas wszechobecnym cierpieniem, nienawiścią. Wręcz odwrotnie, co mnie zadziwiło, starł się zrozumieć wroga, tłumaczyć jego zachowania. Wyrozumiałość jest jego największą zaletą. Nie znaczy to jednak, że Józef Hermanowicz czuł się w łagrach jak na wakacyjnym wypoczynku. Nie. Wiele wycierpiał, kilkakrotnie był na granicy życia i śmierci i tylko wiele cudownych zbiegów okoliczności pozwoliło mu przetrwać ten koszmar. Sam Hermanowicz opisywał te wydarzenia jako wyjątkową opiekę boską:
" Bóg strzegł mnie jak "źrenicy oka" i chował mnie "w cieniu swych skrzydeł""
Na wielu stronach możemy wyczytać wyrazy podziękowania dla osób, które przyczyniły się do polepszenia bytu księdza w sowieckim więzieniu. Większość więźniów traktowało siebie nawzajem z przyjaźnią i szacunkiem. Dzielili się dobrami otrzymywanymi z domu, co przy głodowych racjach żywieniowych było nie lada wyrzeczeniem. Wzruszył mnie opis podziału jednego, małego,zwiędłego jabłka. Dobrze jest przekonać się, że w czasach kiedy ludzi traktowano gorzej niczym zwierzę, ten pozostał człowiekiem. Takich przykładów jest mnóstwo we "Wspomnieniach". Podkreślają one ciężki los, trudy przetrwania, rozpaczy, przeraźliwego głodu, zobojętnienia ale także dodają otuchy i nadziei.
Józef Hermanowicz wprowadzi nas również w arkana katorżniczej pracy, którą wykonywał sam jak i pozostali współwięźniowie. Sam pracował: w ogrodzie męczony tysiącami meszek, przy wyrębie drzew i w tartaku,w szpitalu przy prowadzeniu ksiąg, dyżurny do rozdzielania posiłków czy opiekun trojga niewidomych.
Józef Hermanowicz niejednokrotnie zaskoczy czytelnika swoją butną i zdecydowana postawą. Potrafił "postawić" się swoim katom, prześladowcom i zawsze z tych starć wychodził obronną ręką. Takie postępowanie wzbudzało respekt i szacunek, choć nie obyło się również bez trwożnego odwracania przez ramię w oczekiwaniu ciosu.
Wszechobecny bród, głód, choroby i praca ponad siły, co róż wyniszczały i doprowadzały do śmierci kolejnych współwięźniów. Wtedy wiara i całkowite poddanie się woli bożej trzymało więźniów w jako takiej równowadze psychicznej, wzmacniała ich ducha i pozwalała przeżyć najgorsze. Józef Hermanowicz choć narażony na surowe sankcje, w tym zwiększenie wyroku, konspiracyjnie odprawiał msze, organizował opłatki czy wino mszalne.
Wielu teraźniejszych księży powinno uczyć się od Józefa Hermanowicza tak dojrzałego stosunku do wiary i swoich wiernych.
"Przeżyłem sowieckie łagry" to zupełnie nowe spojrzenie na historię, którą znamy. Cierpienia, rozpacz, trwoga, ból są w niej obecne, namacalne. Jednak są one łatwiej przyswajalne przez pogodny i dowcipny ton, z którego znany był Józef Hermanowicz.
Polecam.
Cytaty z książki:
1. "Oto jak Sojuz rozumie szpiegostwo: Jeśli ktoś może być szpiegiem, to jasne, że nie może nim nie być."
2. "Miałem też i gościa- była to wielka i bardzo zagłodzona pluskwa. Pewnie wysłana na zwiady- odbyła wielką podróż, aby znaleźć świeżą krew. Ale ja, nie biorąc pod uwagę jej pionierskich zapędów i nie patrząc, że przyszła w delegacji, bez sądu skazałem ją na śmierć...za szpiegostwo."
3. "I mnie pociesza, mówiąc, że w więzieniu najgorsze są pierwsze trzy dni, ciężkie pierwsze trzy miesiące i nudne pierwsze trzy lata, a później jest już zupełnie dobrze, bo do wszystkiego można się przyzwyczaić."