Trudno oderwać się od lektury tych wspomnień przywołujących pobyt Autora w sowieckich łagrach. Ksiądz Hermanowicz w latach 1948-1955 na własnej skórze doświadczył dobrodziejstw tego „raju” na ziemi, o którym wcześniej pisali chociażby Sołżenicyn w „Archipelagu Gułag” czy Herling-Grudziński w „Innym świecie”. Niemniej ten zapis jest inny. Autor o swej poniewierce opowiada językiem barwnym, obrazowym, stroniąc od epatowania martyrologią. W swej pełnej humoru gawędzie, może czasem gorzkiej jak piołun, stara się ukazać jasną stronę obozowego życia. Mówi więc o ludziach, ich słabościach i nadziei, która pozwalała w tym piekle na ziemi po prostu przetrwać. Gdy w roku 1966 książka ta ukazała się po raz pierwszy nakładem londyńskiego VERITAS-u, opatrzono ją obszerną notą, w której pewien niepokój, zważywszy na wydarzenia ostatnich lat, ale i zupełnie bliskie, budzą i dziś zapisane wtedy słowa: "[…] wielu mogło ulec wrażeniu, że jednak i w Rosji zachodzą «głębokie przemiany», że «wiele się zmieniło»… Zapewne i to, i tamto zmieniło się – zanotowano wówczas – ale system zakłamania, terroru, bezprawia – trwa nadal”.