Obrazy z przeszłości recenzja

"Rzeczy, które nie mieszczą się w głowie trzeba mieć w dupie."

Ależ ten Seweryn dobrze prawi i zdarza mu się to całkiem często. A ja bardzo lubię notować te jego złote myśli, bo nie dość że prawdziwe to całkiem elokwentne.

Tym sposobem, wyszłam na prosto z serią o Zaorskim, bardzo lubię wszelakie jego złote rady, myśli i życiowe ciekawostki a już najbardziej te, które współdzieli ze swoją córką. Widać, że młoda odziedziczyła charakterek po tatusiu i nie raz dopowiada staruszkowi równie inteligentnie i nie daje się zwieźć na manowce jałowymi odpowidziami rodziciela chce zagłębić kolejne tajniki dorosłego życia.
Ogólnie relacja którą oboje tworzą jest genialna, tak dobrze się na to patrzy, że serce rośnie. Fajnie, że mamy w tej serii przedstawienie takiej opoeki rodzicielskiej, gdzie to ojciec zajmuje się samotną opieką nad dzieckiem. Pokazane są tu nie jedne trudy takiego życia, wiadomo jedne głębsze inne bardziej błahe ale super, że to jest.

Jak już zaczęłam od relacji, to nadal fascynuje mnie ta na poziomie Zaorski i Burza. Totalnie nie wiadomo czego się tu można spodziewać, ale wiadomo że zostawi to za sobą zgliszcza większe bądź mniejsze. Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć ich kroków choćby o jeden do przodu.

Przejdźmy do tej części fabuły, która zawiera wątek kryminalny, a ten jak zwykle jest mocno angażujący. Od pierwszej wzmianki czuć, że wisi w powietrzu coś większego co rozniesie się w większej skali na otoczenie i poniesie za sobą jakieś skutki. Wszystko toczy się bardzo dynamicznie, nie raz spotkamy się z głupimi wyborami naszych bohaterów i będziemy czuć niedowierzanie patrząc na to co wyprawiają, a gdy sprawa dojdzie do sedna będziemy zdziwieni, choć z lekka przeczuwaliśmy że to może pójść właśnie w taka stronę.

To co mnie jednak zabolało to zakończenie tej części, sprawiło że jak najszybciej chciałabym mieć kolejny tom, a przy okazji tego uśmierciłabym pewne osoby 🙈

Polubiłam Zaorskiego i mam nadzieje, że jeszcze spędzę z nim więcej chwil w kolejnych częściach.