Lekcja jej śmierci recenzja

Niestety po raz kolejny Jeffery Deaver mnie zawiódł. To co wydawało się na początku dobrym pomysłem, okazało się wielkim rozczarowaniem. Powieść ciągła się tak okropnie, że dopiero od połowy nabrała większego tempa.

W małym miasteczku dochodzi do zabójstwa studentki. Poszlaki wskazują na morderstwo na tle rytualnym, jednak detektyw Biura Szeryfa miasteczka - Bill Corde nie jest przekonany o tym pomyśle. Wkrótce dochodzi do krwawych napisów, która pochodzi z krwi kozy i mieszkańcy miasteczka wpadają w panikę. Morderstwo również łączone jest z innym przypadkiem śmierci studentki tego samego uniwersytetu. Kto stoi za śmiercią młodych kobiet? Co się za tym kryje?

"Lekcja jej śmierci" jest przewidywalną powieścią. Czytelnik prawie od samego początku może odgadnąć sprawcę. Pomimo, iż jest wiele mylących tropów, to jednak nie pomyliłam się w ocenie. Powieść Deavera tylko w jednym momencie mnie zaskoczyła. Uważam, że ta historia jest bardziej w stylu Jonathan'a Kellerman.
Polecam tylko najwierniejszym czytelnikom tego autora.