Jak dobrze było powrócić do Gradowa i jego mieszkańców. Do tej małej społeczności, w której dosłownie wrze od skrywanych emocji, smutków, namiętności, którą wypełniają liczne marzenia, nadzieje, małe i duże problemy czy drobne radości.
Tym razem akcja powieści rozgrywa się podczas przedwyborczej gorączki, wiele osób postanowi spróbować swoich sił i wystartuje w wyścigu o wianek zwycięzcy, wianek z lauru. Tylko tak na prawdę, to nie o wybory tu chodzi, nie to jest najważniejsze. Cała ta kampania wyborcza stanowi tylko tło do snucia innej opowieści. Autorka znów zabiera nas do świata wcześniej poznanych bohaterów, kontynuuje ich historię, wprowadza nowe wątki, a ja czytając czułam się tak swojsko, ciepło i dobrze, że mogłabym w tym Gradowie pozostać na zawsze. Jeśli boicie się, że książka zanudzi was politycznymi utarczkami czy zwyczajnie samym wątkiem zwiazanym z polityką, to nie musicie się tego obawiać, cała ta wyborcza otoczka została okrojona do minimum, a jeśli już się coś pojawiło, to zostało podane w przystępny i sympatyczny sposób.
W tej części poruszyła mnie bardzo historia miejscowego alkoholika. Z racji swojego upośledzenia ten człowiek nie zdawał sobie sprawy z tego w jakich warunkach żyje, w jakiej nędzy i brudzie, nie zdawał sobie sprawy jak niektórzy mieszkańcy Gradowa sprytnie nim manipulowali i go wykorzystywali. Przerażające i jednocześnie takie poruszające było to, że Czesio czuł się zwyczajnie szczęśliwy, że zimno, brud, podłe jedzenie, samotność, nie robiły na nim wrażenia. Akceptował to wszystko bez zastrzeżeń. Jedyne silne emocje jakie odczuwał to ogromna tęsknota za zmarłymi rodzicami.
Tym razem tytuł również stanowi pewnego rodzaju metaforę. Mamy wianek z lauru, wianek zwycięzcy. Ktoś wygra wybory, ktoś przegra. Ktoś za sprawą anonimowego donosu odniósł zwycięstwo, ktoś inny przegrał. Nawet Czesio nosił na głowie przez chwilę swój własny wianek z lauru - wygrał czyjeś chwilowe zainteresowanie, tylko że również przegrał ponieważ cała ta uwaga, całe to zainteresowanie były fałszem podszyte.
Podsumowując "Wianek z lauru" to bardzo dobra kontynuacja historii o dobrze już nam znanych bohaterach z małego Gradowa. Każdy tutaj każdego zna, każdy wie o każdym wszystko, nie da się ukryć tutaj żadnego trupa w szafie, a przedwyborcza gorączka wydobędzie na powierzchnię długo skrywane sekrety i wszelakie bolączki. Jest to barwna, ciepła i sympatyczna opowieść, dla mnie tak cudowna, że z niecierpliwością czekam na kolejną część i będę tęsknić za jej bohaterami. Jeśli macie ochotę poznać mieszkańców Gradowa, proponuję zaparzyć sobie dzbanek aromatycznej herbatki, zaopatrzyć w się w miękki i cieplutki kocyk, i czym prędzej zabrać się do czytania. Tylko pamiętajcie, trzeba zacząć od "Wianka z dmuchawców".