Jeziora na skraju wyschnięcia Michała Itricha to nie jest na pewno optymistyczna lektura. Śmiało mogę rzec, że jest przerażająca i nie dlatego, że jest to powieść z gatunku horror czy thriller psychologiczny. To coś bardziej przerażającego, to coś, co daje do myślenia, to coś, co warto przeczytać, by uświadomić sobie sprawy, o których niby coś wiemy, niby coś próbujemy robić, a tak naprawdę przyczyniamy się do tego, że czeka nas całkowita zagłada. Zabrzmiało złowieszczo? Bo tak ma być! Dlaczego tak sądzę?
Michał Itrich to osoba, która o wodzie wie bardzo dużo. Studiował na Politechnice Gdańskiej na Wydziale Inżynierii Lądowej i Środowiska. Na swoim profilu Facebookowym zaznaczył, że studiował kierunek „Infrastruktura wodna”. Więcej informacji nie udało mi się znaleźć o autorze.
Na okładce możemy zobaczyć przepięknie położone jezioro. Jak na ironię można stwierdzić: A gdzież to jezioro ma wyschnąć, jak ono w pełnej krasie otoczone cudownym górskim krajobrazem? To tylko okładka, nieoddająca tego, o czym za chwilę przeczytamy, co za chwilę sobie uświadomimy.
O czym właściwie jest tak popularnonaukowa książka? O tym, w jak zatrważająco szybkim czasie doprowadzamy przyrodę (w tym przypadku mowa jest o jeziorach) do całkowitej zagłady. Autor w dziewięciu rozdziałach bardzo naukowo przedstawił bardzo szybko postępujące wysychanie jezior w Polsce i na świecie. Nie zdajemy sobie sprawy, że na przestrzeni kilkudziesięciu lat wiele jezior wyschło z winy człowieka. Na początku przedstawił charakterystykę jezior, ich klasyfikację i bilans wodny. Następnie szczegółowo objaśnił, jakie są przyczyny wysychania jezior i do czego ich degradacja może doprowadzić w bardzo krótkim czasie. Kolejne rozdziały dotyczą poszczególnych jezior. Na początek Polska i jej jeziora. Niech przykładem będą pewne liczby, które wyciągnąłem z tekstu pana Michała.
W 1954 roku w Polsce było 9296 jezior, które zajmowały powierzchnię 316614,1 ha. Porównamy teraz sytuację w 2006 roku. Uważnie spójrzcie!: zostało 7081 jezior o powierzchni 280977,0!!! To ponad 11 procent ubytku tylko dla naszego kraju… Liczby powalają, jeszcze bardziej przerażają ilustracje satelitarne, na które patrzy się z niedowierzaniem. Zanikają jeziora nie tylko na Mazurach, ale też na Pomorzu czy w Wielkopolsce.
Chyba najlepszym przykładem w skali świata jest Jezioro Aralskie omówione w rozdziale szóstym. Tutaj nastąpiła katastrofa nieodwracalna. Michał Itrich omawia jeszcze jeziora na kontynencie północnoamerykańskim (najmniejsze zanikanie), a także degradację takich jezior, jak: Jezioro Urmia położone w północno-zachodnim Iranie na Wyżynie Armeńskiej czy Jezioro Poopó bezodpływowe słone jezioro w Boliwii. Bardzo ważne jest też podsumowanie, w którym autor stwierdza, że wysychanie jezior należy do największych katastrof ekologicznych na kuli ziemskiej, a zmiany są nieodwracalne, choć wielu miejscach globu walczy się z takim stanem rzeczy. Czy starczy czasu, można się zastanowić? Każdy rozdział o jeziora przedstawia jego historię, w jakim czasie i w jakim stopniu wysycha, aż po idące konsekwencje oraz próby ratowania akwenów.
Przystępna lektura dla laika, choć czasem trzeba zajrzeć do słownika, by zrozumieć znaczenie niektórych słów. Tabelki, wykresy, a przede wszystkim zdjęcia satelitarne pokazują skalę zagłady. To na pewno ważna książka, którą powinniśmy przeczytać, by uświadomić sobie, do czego zmierzamy każdego dnia. I tylko wydaje się, że nic nie możemy zrobić. Możemy, tylko trzeba chcieć coś zmienić w codziennym życiu.
Książkę zrecenzowałem dzięki sztukater.pl, serdecznie dziękuję.