Książka Małgorzaty Oliwii Sobczak opowiada o Alicji Grabskiej, dziennikarce, która ma przetestować nową aplikację o nazwie "Place to Rest". Ogólnie chodzi o to, że aplikacja znajduje jakąś lokalizację i daje możliwość dojazdu tam w określonym czasie, albo lokalizacja znika. Brzmi ciekawie prawda? Niestety miejsca, w które aplikacja prowadzi Alicję, są dość dziwne, a dokładniej znajduje w nich dziwne rzeczy, ale nie to jest najgorsze, bo pewnego razu, gdy nasza główna bohaterka dojeżdża na kolejne miejsce pokazane jej przez aplikację, znajduje ciało młodej kobiety, zamordowanej. Mamy oczywiście też głównego bohatera, bo myślę, że właśnie tak mogę nazwać wspaniałego detektywa Oskara Kordę, który zajmuje się morderstwem kobiety znalezionej przez Alicję.
Nie chcę zdradzać zbyt dużo z fabuły, nie lubię tego robić tym bardziej w książkach takich jak ta, w której nie wiadomo co jest prawdą, w której wszyscy mogą być sprawcami, a jednocześnie nikt nim nie może być. Myślę, że powinnam zacząć od tego, że książka jest raczej dla starszych czytelników niż młodszych. Erotyzm w tej książce nie jest duży i nachalny, ale jest, dlatego postanowiłam, że o tym wspomnę. Jestem typem osoby, która nie przepada za scenami erotycznymi w książkach, a w tej konkretnej mi nie przeszkadzały.
Akcja dzieje się w roku 2018 i 1999. Jest kilka rozdziałów z 2018 r., a później kilka z 1999 i jest takie przeplatanie przez całą książkę, przez co możemy poznać trochę tego, co dzieje się teraz i trochę tego, co miało miejsce kiedyś i ma wpływ na aktualne wydarzenia, co jest ciekawym zabiegiem.
Książka w większości pisana jest z perspektywy Alicji i Oskara, ale czasami też pojawia się perspektywa innych osób i pokusiłabym się o stwierdzenie, że perspektywa mordercy, też się pojawia, ale w roku 1999.
Dla mnie bardzo ciekawe było to, że akcja dzieje się w moich okolicach (trójmiasto), więc kojarzyłam miejsca, które opisywała autorka, a pod koniec książki, okazało się nawet, że akcja przeniosła się na chwilę do mojej wsi, więc to już w ogóle było cudowne.
W niektórych momentach cała historia wydawała mi się trochę straszna, odczuwałam jakiś niepokój, ale to może być tylko moje odczucie, bo ja zawsze byłam strachliwa. Miałam wiele tropów i wielu podejrzanych jak chodzi o mordercę i zdradzę wam, że nie zgadłam, ani przez chwilę nie pomyślałam, że ta osoba może być mordercą, ale więcej nie napiszę, by was nie nakierować na to, kto to może być.
Teraz tak w skrócie. Książka bardzo mi się podobała i na pewno zabiorę się kiedyś za wcześniejsze książki autorki. Pomysł na aplikację i na całą fabułę, według mnie, świetny. Za Alicją nie przepadam, ale Korda skradł moje serce i domyślam się, że nie tylko moje. Przez całą książkę nie miałam pewności, co jest prawdą, a co nie. Nie wiedziałam, czy mogę zaufać autorce i czy teraz naprowadza mnie na prawdziwe informacje, czy może znowu stwierdzi, że to wszystko jest nie prawdą, albo to ja źle łączyłam informacje. Jeżeli fabuła książki wam się podoba, to polecam przeczytać, bo coś czuję, że się nie zawiedziecie.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl