Na pierwszy rzut oka Vision stworzony przez Toma Kinga wydaje się być kolejnym z taśmowo produkowanych przez Marvela serii, która znajduje się na półkach sklepów pośród innych serii tego wydawnictwa rywalizującego o względy czytelnika z największym konkurentem w branży - DC Comics. Nie dajcie jednak się zwieść tej narracji. To historia która potrafi zmusić do wielu przemyśleń i pozostaje w głowie długo po lekturze.
Jestem wielkim fanem zarówno filmów jak i komiksów o superbohaterach tworzonych przez oba wydawnictwa. Niestety wiele serii jest tworzonych masowo, w dużych ilościach. Wydawcy naciskają na scenarzystów i rysowników, aby tworzyli jak najwięcej odcinków przygód danego superbohatera w jak najkrótszym czasie, ponieważ w każdej potężnej, prawidłowo działającej korporacji najważniejszy jest zysk. Dodatkowo redaktorzy, niejednokrotnie przedstawiają swoje ograniczające swobodę twórców wymagania, aby w danym zeszycie umieścić gościnnie inną postać z uniwersum lub zakończyć losy bohatera w taki a nie inny sposób, wszystko po to aby zwiększyć potencjalny nakład.
Oczywiście taka koncepcja ma również niezaprzeczalne zalety. Komiks jest tworzony przez grupę ludzi m.in.: scenarzystę, rysownika, osoba nakładająca kolory czy tusz, a nad wszystkimi sprawuje pieczę wspomniany wcześniej redaktor. Oznacza to że ścierające się ze sobą wizje i koncepcje wielu ludzi przy odpowiedniej ilości czasu, mogą prowadzić do niespodziewanych i ciekawych refleksji, a efekt końcowy może przebić najśmielsze oczekiwania.
W przypadku Visiona mamy jednak do czynienia bardziej z powieścią graficzną, a więc zamkniętą opowieścią, gdzie autorzy prawdopodobnie od początku wiedzieli jak będzie przebiegała fabuła. Taka decyzja sprawiła, iż twórcy mogli pochylić się nad problemami niezbyt często poruszanymi w bardziej popularnych seriach o “bohaterach w trykotach”. Widać bardzo dużą swobodę jaką otrzymali.
Komiks opowiada historię Visiona - superbohatera i członka drużyny Avengers, oraz jego rodziny: żony Virgini, córki Viv i syna Vina. Rodzina postanawia zamieszkać na przedmieściach dużego amerykańskiego miasta i wieść normalne życie. Niestety atak Mrocznego Żniwiarza będzie zapalnikiem, który wywoła serię wielu niefortunnych zdarzeń, a co za tym idzie wytworzy atmosferę ciągłej grozy i napięcia, która pozostanie z nami do ostatnich stron lektury.
Już w opisie komiksu możemy spotkać się z określeniem, że Visionowie są “syntezoidami”. To zarezerwowane dla świata Marvela słowo odnosi się do zaawansowanych maszyn, które naśladują ludzką inteligencję podczas wykonywania zadań. Ich czyny i decyzje sprawią, że podczas czytania w zależności od własnego światopoglądu, będziemy je naprzemiennie akceptować lub odrzucać.
Bo Vision to przede wszystkim dzieło skupione wokół zjawiska z którym już się spotykamy - sztucznej inteligencji. Oczywiście zgodnie ze standardami narzucanymi przez Marvela nazwa “syntezoid” pozostanie nienaruszona, jak również gościnne występy innych superbohaterów, które jednak nie przeszkodzą w czerpaniu radości z czytania osobom które nie są wtajemniczone w tajniki świata superbohaterów. Wszystkie inne elementy fabuły mają już zdecydowanie więcej wspólnego z dziełami Stanisława Lema czy filmami Alexa Garlanda, niż standardowo komiksową bitwą na pięści i lasery.
Oparta w dużej mierze na dialogach historia, odbywająca się w większości scen w domowym zaciszu zmusi nas do przemyśleń nad poświęceniem w obronie dobrego imienia rodziny przy użyciu moralnie wątpliwych czynów.
Autor Tom King legitymujący się nietypową dla twórcy komiksów biografią (studiował filozofię i historię, przez wiele lat pracował w CIA) wyróżnia się na tle innych twórców. Wspomniana wcześniej hermetyczność i nietuzinkowość historii dowodzi jego ogromnego potencjału i dużych umiejętności, których niestety nie miał okazji pokazać, a już na pewno nie w takim stopniu, jak podczas pisania przygód Batmana dla DC.
Od strony wizualnej warto jeszcze zwrócić uwagę na rysunki Gabriela Hernandeza Walta i Michaela Walsha, szczególnie to, jak zostały przedstawione postacie kobiece. Zarówno Virginia jak i Viv są rysowane jako osoby szczupłe o delikatnej budowie. Widać, że w zamyśle autorów opowieść ta od początku miała skupić się na wewnętrznych rozterkach bohaterek. Jest to o tyle nietypowa koncepcja, gdyż współczesne komiksy superbohaterski pełne są seksistowskich rysunków kobiet których celem jest podkreślenie ich kształtów. To smutne że w XXI wieku wielu rysowników mężczyzn wciąż nie jest w stanie dostrzec tego problemu.
Dochodząc do końcowej konkluzji można stwierdzić, że Vision to opowieść, która podobnie jak rysunki z których się składa, jest na pozór zwyczajna, a jednak detale świadczą o jej wyjątkowości.
Maciej Grzyb