Demon jest książką, niesamowicie ciekawą i nieschematyczną. Ukazuje się w niej również geniusz Turtona, który, szczerze wątpię, że nie popełnił nigdy żadnej zbrodni. Opowiada nam on historię związaną z Kompanią Wschodnindyjską, której jeden ze statków wypływa z małej miejscowości aby płynąć do Amsterdamu. Jedynie tyle dowiadujemy się z opisu, którym autor zechciał się podzielić z tyłu książki. Już po pierwszym rozdziale, wiadomo natomiast, że książka nie jest zwykłym kryminałem. Mamy ciekawą sytuacje przestrzenną, gdyż praktycznie przez całą książkę znajdujemy się na statku. Nie to jest najważniejsze, a intryga i sam diabeł, którego widzimy już w tytule. Zaznaczyłam, że w recenzji mogą pojawiać się spoilery, jednakże postaram się żeby były małe nie zdradzające za dużo ze stu ostatnich stron tej powieści. Po pierwsze warto się zatrzymać przy samym stylu autora. Jak wspomniałam na początku, cała intryga jest staranie zaplanowana i nic nie jest tutaj przypadkiem. Autor nie rzuca w nas żadnymi zabiegam na zasadzie: To było, ale wy po prostu tego nie widzieliście, wszystkiego włącznie z zakończeniem. Mimo to gwarantuje wam, że znacznie lepiej będziecie się bawić nie starając się analizować, każdego pojedynczego zdania doszukując się poszlak dotyczących intrygi, ab bardziej skorzystacie płynąc z prądem. Tym czym ta książka, również stoi to bohaterowie, a przede wszystkim moja ukochana relacja romantyczna. Do niej jednak przejdźmy za chwilę. Naszymi głównymi bohaterami są Sara i Arent. Ludzie totalnie sobie obcy, którzy po wejściu na statek zaczynają się bawić w Sherlocka i Watsona. Sara, kobieta twardo stojąca na ziemi, wiedząca co wolno, a co nie wolno. Nie spełniona marzycielka uwięziona w nieszczęśliwym małżeństwie, która ponda wszystko kocha swoją córkę Lię i chce dla niej lepszego życia niż sama wiodła. Arent, który miał trudne dzieciństwo, napiętnowany już wtedy. Żołnierz, który później stał się najemnikiem. Przede wszystkim człowiek lojalny, honorowy, który jest wierny swoim ideałom. Jednakże, wachlarz ten jest o wiele szerszy. Gubernator Jan, Kapitan Crauwels, detektyw Samuel, czy też moja ukochana Creesije oraz wiele więcej. Każdy z bohaterów dostaje większe tło które rozbudowuje jego historię. Żadna z nich, włącznie z tymi na pierwszy rzut oka najgorszymi, nie jest czarno-biała. Każda ma wiele wymiarów i warstw, jednak z tym najlepiej jest się zapoznać samemu i wybrać ulubieńców. Przechodząc do wątku romantycznego a tym samym po raz pierwszy wchodząc w spoilery: mimo że książka nie skupia się na romansie, ta relacja jest jedną z lepszych o których czytałam w książkach. Związek Arenta i Sary jest budowany stopniowo, na spokojnie i nikt nigdzie się nie śpieszy, cieszy mnie fakt że dostajemy obie perspektywy bo to pozwala nam jeszcze lepiej poznać i zachwycać się, jak dobrze został rozłożony tutaj ten wątek i nie stanowi on nic w rodzaju instant love. Podsumowując Demon, jest najlepszym kryminałem jaki przeczytałam w tym roku, co więcej być może nawet jedną z lepszych książek nie tylko w tym roku, co też w całej mojej historii czytelniczej. Wspaniała powieść zaplanowana w każdym stopniu. Warsztat Turtona, gdzie nie mam się do czego przyczepić wszystko to przekłada się na moją ocenę. Książka na miarę XXI wieku, dla wszystkich miłośników kryminałów klasycznych, ale i nie tylko.