Książka ,,Rozstaje zmierzchu” autorstwa Roberta Jordana, będąca dziesiątym tomem cyklu ,,Koło czasu”, to powieść fantastyczna wzbudzająca wiele sprzecznych opinii. Zaiste długa, zawiła historia, pełna szczegółowych opisów postaci i miejsc, oraz nazw elementów tego świata fantastycznego - nie podbije serca każdego czytelnika, który sięgnie po tę lekturę.
Czytelnika nie przepadającego za przeciągającą fabułą na pewno przerazi niezwykle długi prolog, bogaty w wiele zagadkowych informacji. Owszem w prologu autor powinien zaciekawić czytelnika zagadkowością i tajemniczością historii, lecz po około 100 stronach może być to męczące.
Fabuła sama w sobie jest dobrze przemyślana. Nic nie dzieje się w absurdalnych okolicznościach. Wszystko jest dokładnie i logicznie uporządkowane, co sprzyja zobrazowaniu działań politycznych w opowieści. Autor zadbał o najmniejszy szczegół, lecz w pewnym momencie mogłoby się zdawać, że przykuwał zbyt dużą uwagę do szczegółów niż do ogółu historii. Jak bardzo cenione są opisy świata przedstawionego w książkach fantasy, tak w tej powieści w niektórych momentach było ich zdecydowanie za dużo. Całkowicie zgodziłabym się z faktem, że książka mogłaby by być o połowę krótsza i nie skutkowałoby to szkodą dla historii. Szczególnie pewne opisy, bądź retrospekcje należałoby pominąć w trakcie dialogów, aby nie spowalniać tak bardzo przebiegu akcji. Uważam też, że większa esencja tychże dialogów nadałaby akcji tempa, ponieważ dialogi w większości był mało rozbudowane i niewiele więcej dodawały informacji do tych z obszernych opisów.
Muszę jednak przyznać, że świat przedstawiony i postacie w nim ukazane są barwnie ukazane i w oryginalny, niespotykany sposób. Nie dostrzegłam, żadnych powtarzających się książkowych schematów. Martwi mnie jedynie brak ubarwienia charakterów i osobowości postaci, zwłaszcza na początku powieści. Wiele kobiecych charakterów było ukazanych niemal tak samo: oschłe, próżne, pruderyjne, wiecznie na coś złe lub obrażone. Doprawdy można by nieraz pomyśleć, że główny bohater Mat Cauthon rozmawia z tą samą kobietą, lecz w innej roli i pod innym imieniem i nazwiskiem. Natomiast osobowości mężczyzn również są nie bardziej barwne od kobiecych postaci. Wszystko krąży wokół zmęczonych wojowników, których główną cechą charakteru jest ich ciężki żywot z kobietami i udział w wojnie. Krótko mówiąc bohaterowie są mało charakterni. Posiadają za mało cech szczególnych.
Monumentalna historia rozłożona na czternaście tomów na pewno jest godna uwagi każdego wielbiciela literatury fantasy. Jednakże ten tom (dziesiąty z kolei) jest w sporej mierze niedociągnięty. Można odnieść wrażenie, że dzieje się bardzo wiele; sporo bohaterów snuje plany, przygotowuje się do wielkich przygód, podróży, w dodatku jest wiele nazw, terminów i zawiłych fragmentów historii przywoływanych międzyczasie, ale tak naprawdę akcja pozostaje niemalże w jednym miejscu. W tej części niewiele zmienia się postać rzeczy. Nie jest to zatem książka dla czytelników, którzy nie przepadają za retardacją i preferują konkrety oraz dynamikę akcji.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl