Recenzja: Nawiedzone miasteczko Shadow Hills Anastasia Hopcus
Persephona Archer ostatnio wiele wycierpiała, a wszystko zaczęło się od śmierci jej siostry, Ateny. Można by pomyśleć, że los nie zdoła wymyśleć już więcej, byłby to jednak ogromny błąd…
Dziewczynę nawiedzają tajemnicze sny, które wraz z sekretnym pamiętnikiem jej siostry nie dają o sobie zapomnieć. Wszystkie poszlaki prowadzą do dziwnego miasteczka Shadow Hills
.
Jeden nierozważny krok, a wszystko będzie stracone…
Powieść wprowadziła mnie w lekką dezorientację, ponieważ imię głównej bohaterki, z resztą tak samo jak jej starszej siostry, aż samo prosiło się aby je skojarzyć z mitologią grecką. W książce nie ma do niej żadnych nawiązań, a autorka dała fabule całkowicie inne fundamenty, tak więc nie sądzę, aby w kontynuacji wystąpił wątek związany z daną mitologią.
Nie obeszło by się bez perypetii miłosnych, które dosięgły i tę książkę. Wątek jest zarysowany delikatnie, nie nachodzi na główną myśl fabuły i stanowi pewne dopełnienie powieści. Muszę przyznać, że czasami motyw miłości jest tak wyolbrzymiony, że nie daje dojść do głosu innym aspektom książki. Tutaj takowa sytuacja nie występowała z czego byłam bardzo zadowolona.
Chociaż nie udało mi się obdarzyć większą sympatią żadnego z bohaterów, trzeba przyznać autorce, że nie poskąpiła nam barwnych postaci. Zaczynając od Persephony, a na bohaterach drugoplanowych skończywszy, wszyscy budzą w czytelniku ciekawość swoją tajemniczością. Żaden z nich nie jest przerysowany, czy też niezbyt dopracowany, jednakże czegoś mi brakowało. Podczas czytania postacie wydawały mi się za mało wyraziste. Sądzę, że pisarka nie obdarowała ich większą liczbą cech charakteru. Miałam czasem takie wrażenie, że ci dobrzy zawsze są nieskalani i idealni, a ich mroczne przeciwieństwa nie mogły mieć w sobie ani cienia dobroci. Taka sytuacja stwarzała wrażenie braku realizmu.
Narracja jest oczywiście pierwszoosobowa, a czytelnik wszystkiego może doświadczyć dzięki głównej bohaterce. Na bieżąco poznajemy jej myśli i uczucia, co pewien sposób wprowadza mały galimatias. Ogólnie cała powieść jest przesiąknięta tajemniczością i sekretami bohaterów. Nikt nic nie widział, nikt nic nie wie i właśnie na takie tło padają trochę jaśniejsze kolory przemyśleń Persephony, która próbuje się w tym wszystkim połapać. Z drugiej strony nie wydaje mi się, aby była to negatywna cecha książki. Dzięki takowemu zabiegowi, autorka sprawia, że powieść staje się bardziej interesująca i mocniej wciąga czytelnika w swój własny świat.
„Nawiedzone miasteczko Shadow Hills” to bardzo dobra młodzieżówka, którą połyka się w jeden wieczór. Akcja przebiega nierównomiernie. Najpierw pozwalała mi się ponudzić, z kolei za drugim razem nie potrafiłam się oderwać od opisywanych wydarzeń. Jestem bardzo ciekawa kontynuacji. Po przeczytaniu streszczenia przyjęłam mylne wrażenie na temat tejże książki, a podczas lektury, nabierałam do niej coraz większego przekonania, ponieważ pomysł debiutującej autorki całkiem przyzwoicie mnie zachwycił.
Pani Anastasia Hopcus pod koniec całkiem zręcznie pozostawiła wiele znaków zapytania, a mój przepakowany szkolnymi informacjami umysł, raz po raz odrywając się od codziennej rutyny, znalazł ich jeszcze kilka. Cykl zapowiada się obiecująco, a pierwszy tom serii mogłabym nazwać kawałkiem dobrej roboty lecz na pewno nie arcydziełem, ponieważ do tego miana jeszcze trochę książce brakuje. Teraz tylko czekam, aż drugi tom nawiedzi Polskę, mając nadzieję, że ten przyniesie wraz z sobą wiele porywających chwil i kłąb pozytywnych uczuć.
Ocena: 6/10