Gennifer Albin, mieszkanka Waszyngtonu, po ukończeniu Uniwersytetu w Missouri miała zostać nauczycielką literatury, ale uznała, że woli sama coś tworzyć. Podobno bardzo często można ją spotkać w kawiarniach, gdzie kreuje nowe światy. "Przędza" to przykład jej zupełnie nowatorskiego podejścia do literatury młodzieżowej - lektura tej powieści była dla mnie tak fascynująca, że ciężko mi było rozstać się z książką. Przekonajcie się dlaczego.
Adelice mieszka wraz z rodzicami i młodszą siostrą w niezbyt bogatej dzielnicy Romenu. Właśnie skończyła szesnaście lat, a za sobą ma żmudny trening mający na celu przytłumienie jej talentu do pracy z Arrasem - tkaniną, na którą składa się cały nasz świat, z ludźmi włącznie. Czeka na nią najtrudniejszy egzamin w życiu: test sprawdzający, czy nadaje się do Zakonu Kądzielniczek. Każdy, kto choć trochę zna tamtejszą rzeczywistość, wie, że dla dziewczyny oznacza to wyrok. Kobiety pracujące z tkaniną świata nie mogą zakładać rodzin, a ich żywot to ciężka i niekończąca się praca na rzecz Zakonu, który rządzony jest twardą ręką Gildii Dwunastu. Niestety, główna bohaterka "Przędzy" jest zbyt utalentowana, by to ukryć. Trafia do Zakonu, gdzie czeka na nią wiele nieprzyjemności, ale też coś, czego nigdy nie spodziewała się zaznać...
Droga Autorko, brawo! Wśród wysypu romansów paranormalnych, dystopii i znanych nam z półek sklepowych książek, "Przędza" reprezentuje nieliczną grupę opowieści napisanych przez tzw. pisarzy innowacyjnych: takich, którzy potrafią wymyślić coś nowego, czego do tej pory nie czytaliśmy. Szczerze podziwiam Gennifer Albin za to, że udało jej się wybić z czymś dotąd niespotykanym. Obecnie wydawanych jest tyle najróżniejszych książek, że nie sposób stworzyć pomysł na nowatorską fabułę. Autorce tej powieści się udało! Idea świata jako tkaniny - Arrasu, to coś niesamowitego, odświeżającego i godnego uwagi każdego czytelnika znużonego wtórnością historii serwowanych młodzieży na kartach książek. Przy czym nigdy w trakcie lektury "Przędzy" nie zapomniałam o tym, że z jednej strony jest to fascynujące, a z drugiej groźne i niebezpieczne - wszak jesteśmy tylko nićmi na nieskończenie wielkiej tkaninie, a wszelkie niesubordynowane nitki łatwo jest spruć albo tak je zmienić, by wszystko, co do tej pory było nam znane i kochane, raz na zawsze znikło ze świata i naszej pamięci.
Od lektury dzieła Albin trudno mi było się oderwać. Na korzyść autorki zadziałała przede wszystkim postać Adelice, dziewczyny z charakterem, nie dającej sobie w kaszę dmuchać, silnej, mającej własne zdanie i zdecydowanej go bronić. Z przyjemnością śledziłam historię tej aspirującej Kądzielniczki, zwłaszcza że należy ona do grona bohaterów, których działania mają sens, są umotywowane i z pewnością bardzo dobrze przemyślane. Zresztą każda napotkana w trakcie lektury osoba zdawała się mieć swoją rolę w tej niesłychanej historii. Dodatkowo całość została napisana przystępnym, przyjemnym dla czytelnika językiem. Opisy są całkiem sugestywne - obrazowość historii Adelice sprawiła, że bez trudu mogłam wyobrazić sobie odwiedzane przez nią miejsca i wydarzenia, w których brała udział.
"Przędza" autorstwa Gennifer Albin to powiew świeżości w literaturze młodzieżowej i niemal pod każdym względem lektura obowiązkowa dla jej miłośników. Zakończenie powieści jest wręcz obłędne i w moim przypadku sprawiło, że przez kilka dni przeżyłam książkowego kaca. Jak można urwać historię w takim momencie!? Choć byłam święcie przekonana, że jest to powieść zamknięta w jednym tomie, teraz, znając prawdę, nie mogę doczekać się kontynuacji. Gorąco polecam Wam zapoznanie się z tą powieścią - liczę, że Was zaskoczy tak samo jak mnie.
Ocena: 5,5/6