Bardzo chciałam przeczytać tę książkę, ale ta naprawdę nie wiedziałam czego się po niej spodziewać. Opis niezwykle mnie zaintrygował. Recenzje w większości bardzo pozytywne również zachęcały po sięgnięcie po tę lekturę. I w końcu doszło do tego, ze nie mogłam się doczekać kiedy uda mi się ją zdobyć i byłam już tak ciekawa, że jak w końcu się do niej dorwałam to... Przeczytałam ją w dwa dni ;) A u mnie to nie lada wyczyn, ponieważ czasu o wiele za mało i nie mogę czytać tyle ile by mi się marzyło... I właśnie do tego przydałaby mi się tutaj główna bohaterka, ponieważ jedną z jej zdolności było tworzenie bańki czasu gdzie po prostu mogła się ukryć, a dookoła niej czas stał w miejscu. Oj wiele bym dała za taką wspaniałą zdolność. Ale już przechodzę do rzeczy ;)
Abyście zrozumieli o co dokładnie chodzi muszę przybliżyć Wam nieco miejsce, w którym dzieje się ta historia. Arras to miejsce, w którym panuje całkowity pokój, w którym każdy ma swoje miejsce, w którym nikt nie robi nic bez wiedzy władz. Arras nie znajduje się w naszym świecie. Ja nazwałabym to innym wymiarem. Miejscem stworzonym po to, by móc kontrolować wszystko i wszystkich. Władzę natomiast sprawuje Gildia. Ale oni robią to w naprawdę niezwykły sposób. Oni kształtują rzeczywistość. Dokładnie robią to Kędzielniczki. Kobiety mające dar tkania. Jednak nie jest to zwykłe tkanie. Tkaniną na której pracują jest otaczające je świat. Tworzą jedzenie, ubrania, domy, otoczenie, pogodę. To Gildia decyduje o tym kto kiedy ma umrzeć, a kto kiedy ma się narodzić. Do tego wszystkiego potrzebne są Kędzielniczki, bo tylko one potrafią tkać. Z takim wyjątkowym i zarazem przeklętym darem urodziła się Adelice Lewys. Od małego rodzice uczyli ją udawania, ze nic nie potrafi, ukrywania swoich zdolności, ponieważ chcieli uchronić ją przed trafieniem do Gildii. Jednak na głównym egzaminie coś poszło nie tak i zostaje zwerbowana. Okazuje się, że jej talent jest większy niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Dlatego też tak bardzo zależy wszystkim na tym, by dziewczyna zechciała z nimi współpracować. Ona jest jednak nieposłuszna, nie ma zamiaru podporządkować się tym tyranom, nie ma zamiaru pomagać im w oszukiwaniu ludzi. Gdyby nie jej dar już dawno zostałaby zabita jednak dzięki temu może ona pozwolić sobie na nieco więcej...
Kędzielniczki są przepiękne, wiecznie młode, mają niesamowite przywileje, jednak są rzeczy jakich nigdy nie będą mogły zrobić. Mianowicie już nigdy nie wyjdą poza mury Zakonu, nie spotkają się ze swoimi rodzinami, nie porozmawiają ze zwyczajnymi ludźmi oraz nigdy nie wyjdą na mąż, ponieważ takie prawo wprowadziła Gildia. Mimo tego Adelice poznaje dwóch młodych i wspaniałych chłopaków. Jeden z nich jest ważnym ochroniarzem, drugi zwykłym pomocnikiem od czarnej roboty. Obaj są dla niej mili, obaj postanawiają jej pomóc, obaj coś do niej czują...
Jak widzicie książka ta wydaje się bardzo skomplikowana prawda? Powiem szczerze, że na początku trudno było mi się połapać, co to Arras, Gildia, Kędzielniczki, Dygnitarze, Ambasador, Zakon, Prządka... Ale raz dwa się z tym uporałam, ponieważ opisy tutaj są na tyle jasne i zrozumiałe, że wytłumaczą nam one wszystko. Moim zdaniem pomysł na powieść jest naprawdę bardzo ciekawy, zdecydowanie nie jest to coś o czym czytamy na każdym kroku, wręcz przeciwnie. Oryginalności nie możemy mu odmówić :) A co myślę o samej książce? Powiem Wam, że jestem niezwykle zadowolona z tej lektury. Jest to coś niespotykanego i zdecydowanie nieprzewidywalnego. Przez całą książkę nie miałam pojęcia czego jeszcze mogę się spodziewać, co może się wydarzyć i jak to wszystko się rozwinie. Przez cały czas byłam zaskakiwana i mocno trzymałam kciuki za powodzenie misji głównej bohaterki. A zakończenie? Zdecydowanie najbardziej zaskakujące! Ja już nie mogę doczekać się kiedy pojawi się kolejna część "Przędzy". Jestem na sto procent pewna, że będzie ona jeszcze ciekawsze od tej!