"Od świtu aż do schyłku dnia niech płomień ten płonie jasno jak słońce. Gdy światło lśni coraz silniej przyzywam płomienie z powietrza (...) Niech się stanie, tak jak chcę."
"Prosto w ogień" to finałowy tom trylogii "Wyspa Trzech Sióstr" Nory Roberts. Książka, w której ważą się losy kobiet połączonych nierozerwalną nicią przeznaczenia. Dwóm z nich, Nell i Ripley, udało się wyjść zwycięsko ze starcia z ciemnymi mocami i odwrócić swój los (historie te zostały przedstawione w dwóch poprzednich tomach). Teraz przyszła kolej na Mię. Kobieta zdaje się być w pełni przygotowana do walki i wtedy na drodze bohaterki ponownie staje Sam Logan, mężczyzna jej życia, którego odejście tak mocno nią kiedyś wstrząsnęło.
Jak trzecia z sióstr poradzi sobie z jego obecnością na wyspie?
Czy uda jej się otoczyć bezpiecznym murem, a może ścieżki tych dwoje ponownie splotą się ze sobą?
Problem odtrąconej miłości to jedno z zagadnień, które autorka porusza na kartach tej książki. Wątek ten dodatkowo okryty jest tajemnicą, gdyż bardzo długo nie wiemy, co tak właściwie spowodowało rozłąkę dwójki zakochanych. Mia i Sam darzyli się, wydawałoby się nierozerwalną miłością, która jednak nie miała szczęśliwego finału w przeszłości. Już w pierwszym tomie trylogii ("Podniebny taniec") poznajemy Mię jako samotną kobietę, leczącą rany po rozstaniu z mężczyzną. Powrót Sama na wyspę jest o tyle dziwny, że ten nie ukrywa swoich uczuć do kobiety, czyni też kroki, by na nowo zaskarbić sobie jej miłość.
Co w takim razie skłoniło go do wyjazdu?
Poza wątkiem miłosnym znajdujemy tu też dużo wtrąceń z pogranicza czarów i magii. W moim odczuciu, elementy nadprzyrodzone zajmują w tej części zdecydowanie więcej miejsca niż w poprzednich tomach. Myślę, że związane jest to z potrzebą pełnego domknięcia tej historii. W powieści "Prosto w ogień" przytoczona zostaje legenda związana z powstaniem Wyspy Trzech Sióstr. Autorka rozwinęła też niektóre wydarzenia mające miejsce w dwóch wcześniejszych częściach, dowiadujemy się więcej o ich charakterze oraz wpływie na bieżące zdarzenia. Teraz patrzymy na wszystko z perspektywy czasu, oceniamy zarówno z punktu widzenia czarownicy jak i towarzyszącego bohaterkom naukowca.
Po raz kolejny jestem zadowolona z lektury! Książki Nory Roberts mają w sobie coś takiego, że czyta się je z prawdziwą przyjemnością. Połączenie romansu z elementami nadprzyrodzonymi, do tego nutka sensacji, wszystko to sprawia, że nie sposób się oderwać. Przez tę historię się płynie, a strony same znikają zupełnie niepostrzeżenie. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to literatura wysokich lotów, niewiele w niej wzniosłych myśli i przesłań, jednak dostarcza ona czytelnikowi wielu emocji! Plusem jest fabuła i okraszona niesamowitością akcja, dzieki czemu lektura książki pozwala przenieść się do świata, gdzie niemożliwe staje się możliwym. Czasem takie oderwanie od rzeczywistości jest człowiekowi bardzo potrzebne. Pozwala spojrzeć na życie z innej perspektywy, nabrać dystansu do otaczającej go rzeczywistości.
Pamiętam jak dziś, że to właśnie jedna z książek Nory Roberts rozbudziła moją miłość do literatury w okresie stagnacji. Choć było to już kilka lat temu, wciąż darzę ją ogromnym sentymentem i z przyjemnością wracam do jej twórczości.
Moją ocena 8/10.
Książka pochodzi z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl