'Emigrantów' Mrożka uważam za jeden z trzech najważniejszych naszych powojennych dramatów. Pozostałe to 'Tango' tegoż Mrożka i 'Do piachu' Różewicza. Dawno temu miałem okazję widzieć inscenizację na scenie, teraz sięgnąłem po lekturę.
Mamy tu dwójkę emigrantów, żyjących w suterenie. AA to intelektualista, który uciekł z kraju ojczystego ze względu na brak wolności i prześladowania, zaś XX jest prostaczkiem, typowym emigrantem zarobkowym – tyra jak wół i straszliwie oszczędza, gdyby mógł, toby zapałki na czworo dzielił, jego credo to: „Jak robię, to zarobię. A jak zarobię, to się dorobię.” Albo: „Ja lubię mieć. Jak trzymam, to mam. A jak puszczę, to wypuszczę.”
Ponieważ ci ludzie tak bardzo się różnią, to wciąż między nimi panuje napięcie, mnożą się konflikty. Oczywiście kontrasty prowadzą też do wielu scenek humorystycznych, na przykład nie ma wody w kranie i tu dialog: „XX: Nie ma, bo się nie leje. AA: Nie leje się, bo nie ma, kretynie.” Z drugiej strony strach przed samotnością sprawia, że są razem trochę z konieczności.
Bohaterowie dramatu bywają też irytujący. XX ze względu na swoją chciwość i prymitywizm. Z kolei u AA irytuje bełkotliwe i pseudointelektualne gadulstwo, oto jak komentuje obżarstwo XX: „Akt magiczny, czyli taki, w którym realizuje się w trybie arbitralnym, to znaczy w trybie scjentycznym, tożsamość między elementami realnie nietożsamymi. Jedzenie nie tyle zastępuje, ile utożsamia ci się z całą resztą rzeczywistości. Warto by porównać moją obserwację z niektórymi danymi współczesnej antropologii, dotyczącymi kultur pierwotnych.” Od samego czytania głowa boli...
Ale nie łudźmy się, to są postacie tragiczne, XX w wyniku wieloletniej harówki traci zdrowie, a jego perspektywa powrotu do ojczyzny stale się oddala. AA ma zamiar napisać demaskującą książkę, ale tkwi po uszy w marazmie. I tak egzystują w suterenie skazani na siebie i swój marny los jak wielu emigrantów przed nimi i po nich. Znakomicie Mrożek oddał śmieszność i tragizm ich losu.
Po lekturze wróciłem pamięcią do innych sztuk Mrożka, które widziałem albo na scenie, albo w teatrze telewizji: Tango, Rzeźnia, Krawiec, Portret, Vatzlav, Ambasador, Garbus, Pieszo itp., itd.; zawsze owe dramaty urzekały humorem, głębią, przesłaniem filozoficznym, a premiery były wielkimi wydarzeniami kulturalnymi. Teraz Mrożka w naszym teatrze praktycznie nie ma, ponoć jakiś młody reżyser stwierdził, że jego sztuki są papierowe, mój Boże...