Próba sił recenzja

Jakimś cudem dobrnęłam do 8 rozdziału* i dalej nie - już nie mogę. Z każdym kolejnym zdaniem czułam jak mój mózg powoli, komórka po komórce obumiera. Literacki odpowiednik "Dlaczego ja?" i "Ukrytej Prawdy". Jakie tu wszystko sztuczne i wymuszone - i dialogi i postaci i sytuacje. Jeszcze nigdy żadna książka nie obrzydziła mi uwielbianego gatunku tak skutecznie, że przez najbliższe miesiące thrillerów nawet patykiem nie tknę. Panu T.S. Tomsonowi się to udało. Chociaż tu sukces! Autor sam sobie strzelił w stopę osadzając akcję w Stanach i czyniąc bohaterami Amerykanów. Tak się składa, że Polska i Amerykańska mentalność i kultura są różne i niemożliwe jest napisanie realistycznej „amerykańskiej” powieści bez znajomości tamtych realiów. I nie - nie mam tu na myśli postawy w stylu „wiem kto to Trump, obejrzałem wszystkie sezony Przyjaciół, znam na pamięć przygody Griswoldów i codziennie jadam hamburgery w McDonaldzie” - a poznanie osobiście tego kraju - i to też przez dłuższy pobyt, a nie dwutygodniowe wakacje. Czytałam już parę takich zamerykanizowanych książek napisanych przez Polskich autorów i to ani razu nie wyszło dobrze (wyjątkiem potwierdzającym regułę jest „Dziewczyna ze Snów” Michała Gałwy). Co z tego, że postaci noszą obcobrzmiące imiona i mieszkają w słonecznej Kalifornii jeśli zachowują się w typowy dla Polaków sposób i mówiąc używają charakterystycznych dla języka polskiego zwrotów. To strasznie kłuje w oczy. No, po prostu źle się to czyta.

*pierwotnie było tu - „5 rozdziału”, jednak nie do końca fair czułam się z tym, że oceniłam książkę po przeczytaniu tak niewielkiej jej części i postanowiłam zmusić się do dobrnięcia chociaż do połowy. No, nie - porażka na całej linii. Na brak książek nie narzekam i nie mam zamiaru z przyjemności jaką jest czytanie robić sobie męki.

*pierwotnie było tu - „5 rozdziału”, jednak nie do końca fair czułam się z tym, że oceniłam książkę po przeczytaniu tak niewielkiej jej części i postanowiłam zmusić się do dobrnięcia chociaż do połowy. No, nie - porażka na całej linii. Na brak książek nie narzekam i nie mam zamiaru z przyjemności jaką jest czytanie robić sobie męki.