Wracając do domu po długiej podróży spodziewamy się gorącego i miłego przyjęcia własnej rodziny, bez względu na to czy oczekuje nas mąż, żona, potomkowie czy rodzice. Nigdy natomiast nie spodziewamy się, że na wejściu spotkają nas policjanci i strażacy z informacją najgorszą z możliwych. Właśnie w takiej sytuacji postawiony jest Tomasz Mika, główny bohater nowej powieści Krzysztofa Koziołka – „Premier musi zginąć”, czyli współczesnego thrillera politycznego.
Podczas gdy Mika dowiaduje się, że jego żona i córka zostały brutalnie zamordowane, w całej Polsce zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Wodę w większości wodociągów w zachodniej części kraju zatruto. Sygnalizacja świetlna w stolicy i innych większych miastach przestaje działać, tak samo jak Internet i telefonie komórkowe. Niemożliwe jest korzystanie z terminali płatniczych, systemy rozliczeń międzybankowych zostały zniszczone. Polska stoi na skraju przepaści, tymczasem do wszystkich działań przyznaje się tajemnicza organizacja „Gniew Boży” chcąca ukarać Polaków. Tymczasem Tomasz Mika dowiaduje się, że za zabójstwem jego rodziny stoi ta sama grupa ludzi, która brała udział w zatruwaniu ujęcia wody w jednym z pobliskich miast. Postanawia więc wziąć sprawę w swoje ręce i samemu wymierzyć sprawiedliwość.
Powieść zaczyna się od pewnego całkowicie zaskakującego wydarzenia, po którym cofamy się o kilka dni wstecz by dowiedzieć się jak do tej pozornie niemożliwej sytuacji doszło. Trudno wyobrazić sobie moment, w którym Polska zmaga się z tak daleko posuniętymi aktami terroryzmu. Cała ta rozbudowana i świetnie zorganizowana akcja jaką Pan Koziołek wymyślił i umieścił w treści powieści sprawia, że wciąga niesamowicie i czyta się ją jednym tchem. Tym bardziej, że w ten spisek wplątane mogą być również organizacje na skale światową, przy których „Gniew Boży” jest tylko małą i nic nieznaczącą komórką.
Cała zaistniała sytuacja przedstawiona jest nie tylko od strony Tomasz Miki i ludzi pomagających mu lecz także od strony policji czy też samej organizacji stojącej za tym wszystkim. Autor nie skupia się wyłącznie na jednym bohaterze, poznajemy kolejne osoby związane ze sprawą. Warto jednak poświęcić kilka słów na Tomasza Mikę i jego przyjaciela, Marka Biela, którzy całkowicie opanowani żądzą zemsty idą po trupach do celu jakim jest pomszczenie życia straconych osób. Właśnie ten wątek wydaje się być lekko przesadzonym. Architekt mostów ze swym przyjacielem, odkrywają i łączą fakty szybciej niż policja, napędzani żądzą zemsty uciekają przez kilka dni zarówno policji jak i gangsterom nie ulegając ani razu bezwzględnym gangsterom.
Trzeba jednak przyznać, że świetnie przedstawiono fakt, że nikomu nie można ufać. Często okazuje się bowiem, że ktoś wcale nie jest tym za kogo się podaje. Wyczuć można atmosferę ciągłego niebezpieczeństwa, niepewności i strachu, która jeszcze bardziej urozmaica sytuacje w książce. Co chwile obok głów przelatują kule, bohaterowie są śledzeni, co rusz pojawiają się emocjonujące pościgi. No i przedstawienie Polski w totalnej bezradności względem zmasowanego terroryzmu. Czy można chcieć czegoś więcej w dobrej powieści?
„Premier musi zginąć” jest książką zdecydowanie wartą przeczytania. W końcu nie często pojawiają się tak dobre thrillery o podłożu politycznym. Wciąga już po kilkudziesięciu stronach, zapewniając zapierającą dech w piersiach przygodę, której finał zaskoczy niejednego. Oceniam ją na 4/5 i odkładam na półkę wiedząc, że wrócę do niej na pewno.