Zagadki, sekrety, oczywistości ukryte za kotarą metafizyczności i pytania, które rodzą się z każdą przeczytaną stroną... - tak właśnie przedstawia się czytelnicze spotkanie z komiksową opowieścią pt. „Zardzewiały Tankowiec”. Opowieścią autorstwa znanego nam dobrze twórcy - Ottoicha, który zawsze potrafił zaskoczyć czytelnika i nie inaczej jest w tym przypadku. Komiks ten ukazał się nakładem Wydawnictwa Best Comics.
Antoni zmaga się ze śmiercią zmarłej niedawno żony, uczęszczając na sesje u terapeuty, poszukując odpowiedzi u znanych mu, przedziwnych osób, jak i zmagając się szokującą opinią niektórych z nich, że jego zmarła ukochana nigdy nie istniała. Przełomowym momentem w tej przedziwnie onirycznej egzystencji staje się prośba jednej ze znajomych Antoniego, która chce odnaleźć zaginioną przyjaciółkę - Zofię. Antoni, mimo początkowych obaw, decyduje się podjąć tego zadania, wkraczając na ścieżkę niezwykłych zdarzeń, która zmieni wszystko, zmieni na zawsze...
To iście psychodeliczna opowieść o poszukiwaniu sensu, realizmu, ale też i prawdy o tym, czym jest świat, otaczająca nas rzeczywistość i życie, gdzie to przeplata się ze sobą nieustannie kilka wymiarowych płaszczyzn, zamazując granicę pomiędzy prawdą i ułudą. To komiks, w którym znajdziemy elementy grozy, psychologicznego thrillera, obyczajowego dramatu i szeroko pojętej fantastyki, bardzo ambitnej fantastyki. Znajdziemy tu również odwołania do słynnej teorii Donalda Hoffmana, że oto każdy organizm kreuje i rozwija swój własny model rzeczywistości.
Nie będę ukrywać, że opowieść ta jest skomplikowaną, wymagającą wielkiej uwagi, ale też i trudną w odbiorze, bo też nic nie jest tu tak naprawę oczywistym i podanym wprost. Począwszy od losów Antoniego, które w pierwszej części lektury wydają się być w miarę uporządkowanymi, ale w pewnym momencie stają się niczym przebłyski z mrocznego snu z przeszłości, które czynią osobę tego bohatera zupełnie kimś innym, aniżeli mogłoby się nam wydać...; poprzez kreację tego komiksowego świata, gdzie jest dziwnie, mrocznie, brzydko i zarazem pięknie, ale gdzie też nie obowiązują żadne prawa fizyki i zdrowego rozsądku...; jak i kończąc na emocjach, które też są trudne do określenia, gdy ze współczucia dla Antoniego i pozostałych bohaterów przechodzimy nagle w poczucie niechęci do tego, kim oni są, czego dokonali i co zrobią za chwilę.
W tym wszystkim jest zaś tytułowy Zardzewiały Tankowiec - symbol wszech rzeczy, wszech mocy i wszech wiedzy, który tyleż fascynuje, co i przeraża. Przeraża bohaterów komiksu, ale też i po części chyba i nas, czytelników. Jednocześnie jest w tej historii coś niezwykłego - tak duże nagromadzenie dziwności, niezwykłości i też szkaradności (bo tu naprawdę wszystko jest brzydkie dla oka), że w pewnym momencie zatracamy się w tej opowieści, chcemy wiedzieć i czerpać z niej jak najwięcej, jak i też staramy się ją w pełni zrozumieć. I nie wiem, czy to ostatnie jest tu możliwym, ale się staramy, co też jest naprawdę intrygującym odczuciem. Bo nie sposób nie odnieść wrażenia, że zamysł autora był jednym, ale możliwość jego pojęcia przez czytelnika już czymś zupełnie innym, co też może być piękne, że oto nie zawsze wszystko musi być proste, bo wtedy bywa po prostu nudne. Tajemnica jest ciekawsza...
Jak już wspominałam kilkukrotnie, brzydki jest ten komiks w swej ilustracyjnej postaci. Brzydkie są te obrazki postaci, brzydkie obrazki miejsc tego świata i brzydkimi są kadry ukazująca szaleństwo i przemoc. Jednakże - znów wbrew zdrowemu rozsądkowi, w tych rozlanych, pociągniętych niechlujną i bardzo drobną kreską oraz przesyconych mocnymi barwami kadrach jest coś, co ciekawi, zastanawia, a po pewnym czasie nawet i sie nam podoba. Jednocześnie nie sposób nie pomyśleć, że dla tak dziwnej opowieści ilustracje te musiały być dokładnie takie, jakie tu widzimy. Bo w brzydocie też kryje się coś wyjątkowego, tylko potrzeba nieco więcej czasu, by to dostrzec.
Sakramentalne pytanie zatem brzmi - dla kogo jest ta komiksowa opowieść? Cóż, z pewnością dla miłośników literatury nieoczywistej, wymykającej się prostym schematom, ambitnej i potrafiącej zaskoczyć. Zaskoczyć konceptem, symboliką, w tym przypadku również ilustracyjną postacią oraz czymś chyba tak naprawdę najważniejszym - poczuciem, że dotykamy wraz z tą historią czegoś, co nie mieści się tylko w pojęciu rozrywkowej fantastyki, ale wkracza na grunt egzystencjalnych pytań o to, czym jest wszystko dookoła nas. To intrygujące, ale też lekko niepokojące uczucie.
Lektura tego komiksu niesie nam przyjemność i rozrywkę - być może nieco inną, nieco trudniejszą i nieco bardziej zawoalowaną, ale mimo wszystko niesie. To historia, która zastanawia, nie raz i nie dwa wielce zaskakuje oraz utrzymuje czytelnika w wielkim napięciu względem tego, dokąd poprowadzą Antoniego i nas te wszystkie zawiłe, wymykające się logice, przedziwne ścieżki. Jednocześnie nie jest to komiks na raz, na przeczytanie w kilkadziesiąt minut i na przebrnięcie przez tę opowieść prosto, lekko i łatwo - owszem, pewnie można tak postąpić, ale wtedy zbyt wiele traci się z tego, co ma on sobą do zaoferowania.
„Zardzewiały Tankowiec” kusi, czeka na was, zaprasza do swojego przedziwnego świata znaczeń, treści i emocji.
luzja, tajemnica, alternatywna rzeczywistość… a może coś zupełnie innego? Czy wiesz, czym jesteś? Czy wiesz, co jest wokół Ciebie? Czy wiesz, na co patrzysz? Być to być postrzeganym. Być to postrzega...
luzja, tajemnica, alternatywna rzeczywistość… a może coś zupełnie innego? Czy wiesz, czym jesteś? Czy wiesz, co jest wokół Ciebie? Czy wiesz, na co patrzysz? Być to być postrzeganym. Być to postrzega...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @Uleczka448
Znakomita literatura fantasy!
Bo najtrudniej jest powiedzieć nie, gdy wszyscy mówią tak... - słowa te oddają w znakomity sposób wymowę, piękno i przesłanie znakomitej powieści fantasy Jamesa Islingt...
Zło w naszym życiu nie mija wraz z określoną datą, nie odchodzi w niepamięć, nie staje się jedynie trudnym wspomnieniem... Ono pozostaje na zawsze, raniąc duszę i umysł...