" Chorobę popromienną stworzył człowiek i jest ona okrutną, złożoną i mało poznaną dolegliwością, która wystawia nowoczesną medycynę na wielką próbę." (str 265)
Wielki szacunek dla Autora za stworzenie tak dokładnej historii największej katastrofy jądrowej na świecie, przedstawionej w sposób dostępny mimo fachowego słownictwa. Lektura wciąga od początku do końca i trudno się od niej oderwać. Autor spotykał się z uczestnikami, świadkami katastrofy, przeprowadzał z nimi wywiady, odwiedził miejsce niedostępne dla zwiedzających. Opierał się na wielu materiałach źródłowych w tym na radzieckich, odtajnionych po wielu latach dokumentach.
Rozpoczęcie budowy elektrowni jądrowej, stworzenie zaplecza, sprowadzenie materiałów powierzono młodemu inżynierowi. Zbudowano osiedle dla pracowników elektrowni i ich rodzin i nazwano je Prypeć. Między Prypecią a elektrownią zaplanowano strefę bezpieczeństwa, lecz osiedle szybko się rozrastało i zakaz budowy został złamany. Materiały do budowy docierały z opóźnieniem i były niskiej jakości, lub nie spełniały w ogóle jej norm.
Autor przedstawia też sytuację polityczną w Związku Radzieckim za czasów Breżniewa i Gorbaczowa. Wszechobecną, dominującą i bezwzględną rolę partii. Pracę ponad siły by wyrobić wyśrubowane normy. Fałszowanie raportów by sprostać wyzwaniom stawianym przez partię. Biurokracja i korupcja wspięła się na wyżyny. A w końcu nastąpił rozpad potężnego państwa.
Budowa czterech reaktorów trwała 16 lat, a planowano uruchomienie kolejnych. Załoga wciąż się zmieniała, doświadczeni pracownicy odchodzili, a na ich miejsce pojawiali się nowi, niedoświadczeni. Poznajemy budowę i działanie reaktora, błędy w jego konstrukcji i w samych projektach. Od początku reaktor stwarzał problemy, a jego instalacja była wadliwa. Nie zrobiono nic by zmodyfikować reaktor. Nie stworzono nowych systemów bezpieczeństwa, a jedynie zmieniono instrukcję użytkowania. Każdy wypadek w elektrowni jądrowej był ukrywany i otoczony tajemnicą. Pomijano testy sprawdzające, by dotrzymać terminów uruchomienia. Błędy mnożyły się przed, w czasie i po katastrofie.
Odnajdujemy dokładny opis a awarii i wybuchu reaktora, całkowite zniszczenie rdzenia reaktora. Niedowierzanie, dezorientacja, chaos, panika i przeogromna skala zniszczeń. Zespół ratowniczy w ciągu kilku minut otrzymywał śmiertelną dawkę promieniowania. Zarząd nie chciał przyjąć do wiadomości prawdy o zniszczeniu rdzenia. Kiedy w końcu staje się jasne, że doszło do katastrofy, zdają sobie sprawę, że może dojść do kolejnych eksplozji.
"Politycy ignorowali sugestie naukowców, a naukowcy byli zbyt sparaliżowani, żeby podejmować decyzje." (str.161)
Decyzję o ewakuacji mieszkańców Prypeci odwlekano, chcąc ukryć przed światem rozmiary katastrofy. W samym mieście panowała beztroska atmosfera, gdyż ludzie nie wiedzieli co się tak naprawdę stało. Nikomu jednak nie wolno było opuścić miasta bez oficjalnego pozwolenia.
Chmura radioaktywna dotarła do Europy i katastrofy na Ukrainie nie dało się ukryć jak to wcześniej bywało. Prawda o rozmiarach katastrofy była skrzętnie zatajana przed opinią publiczną i światem.
Sytuacja w moskiewskim szpitalu do którego trafiła pierwsza grupa ofiar wybuchu z objawami choroby popromiennej. Walka personelu medycznego w ratowaniu chorych była pełna poświeceń.
Później rozpoczęła się akcja likwidacji skutków awarii. Zarówno podczas wybuchu jak i podczas sprzątania panował chaos. Nie było żadnych konkretnych planów działania. Wiele złego wyrządziła propaganda i utajnianie faktycznego stanu rzeczy. Mimo iż rząd radziecki zapewniał, że sytuacja została opanowana, to tysiące osób trafiające do szpitali przeczyły temu.
Zadania jakie powierzano "ochotnikom" przy likwidacji zniszczeń były rożne, lecz miały wspólna cechę były: "katorżnicze, manualne i bezsensowne." (str 34). Każdy z nich chciał jak najszybciej opuścić napromieniowana strefę.
Rok po największej katastrofie nuklearnej odbył się proces. Nielicznych przedstawicieli mediów zaproszono tylko na otwarcie i jego zakończenia. Oskarżono o błędy w ludzkich działaniach i decyzjach pomijając istotny fakt błędów w projektowaniu reaktora. Przez długi czas prawdę o katastrofie ukrywano, aż w końcu ujrzała światło prawdy.
Po prawie 30 latach od katastrofy Strefa Wykluczenia została otwarta dla turystów.