Jeszcze do niedawna miałam wielki problem z czytaniem książek polskich autorów. W przeszłości zdarzyło mi się trafić na kilka, które skutecznie mnie do tego zniechęciły, więc przez wiele lat, sięgałam tylko po zagranicznych autorów.
Jednak pod koniec zeszłego roku, za namową jednej z koleżanek, doszłam do wniosku, że może nadszedł najwyższy czas, aby spróbować jeszcze raz, bo przecież podobno każdy zasługuje na drugą szansę. Muszę przyznać, że eksperyment zakończył się sukcesem, a wcześniej albo trafiałam na wybitne gnioty, albo styl pisania naszych rodzimych autorów znacznie się poprawił!
Kolejną książką, po którą sięgnęłam w tym roku to "Pożyczony narzeczony" autorstwa Joanny Balickiej.
Bardzo lubię książki i opowiadania z motywem udawanych związków, więc nie wahałam się ani chwili przed zamówieniem tej pozycji i dodaniem jej do mojej domowej biblioteczki.
Jednak czy branie za pewnik książek z jednym z ulubionych motywów, jest słusznym posunięciem?
„Pożyczony Narzeczony” to jedna z tych książek, po których przeczytaniu mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że była to pierwsza, ale zdecydowanie nie ostatnia książka tej autorki, po którą kiedykolwiek sięgnę.
Laura Stone, kiedyś była typową nastolatką. Zakochaną w chłopaku, który zdecydowanie był poza jej zasięgiem, a o którym fantazjowała na każdym kroku. Aby poradzić sobie ze skrywanymi uczuciami, zaczęła pisać opowiadanie, którego głównym bohaterem był właśnie on, obiekt jej westchnień - Aaron Colder.
Dziewczyna nigdy nie zamierzała dzielić się ze światem historią, którą stworzyła. Pisała ją wyłącznie dla siebie, jednak pewnego dnia, los postanowił z niej zadrwić, a jej do tej pory skrzętnie skrywana tajemnica została ujawniona.
Opowiadanie wyciekło do internetu, a Aaron, najpierw wyraził swoje niezadowolenie z faktu, że Laura użyła w swojej historii ich prawdziwych danych osobowych, a następnie stał się jej szkolnym koszmarem.
Piętnaście lat później życie głównej bohaterki, na pozór wydaje się idealne i poukładane. Kobieta ma dobrą pracę, własne mieszkanie i narzeczonego, z którym planuje wspólną przyszłość. Kilka dni, przed ich wyjazdem na rodzinne spotkanie, Alex kończy ich związek, tłumacząc się tym, że zakochał się w kimś innym.
Zrozpaczona dziewczyna postanowiła spotkać się z dawno niewidzianą przyjaciółką Naomi. Jednak w drodze do jej mieszkania, jest tak rozkojarzona, że wchodzi na jezdnię na czerwonym świetle i zostaje potrącona przez samochód. W kierowcy Laura rozpoznaje swoją dawną, szkolną miłość.
Gdy dziewczynie wreszcie udaje się dotrzeć do mieszkania przyjaciółki, zwierza się z tego, co jej się tego dnia przytrafiło. Stone informuję ją również o tym, że rodzina liczy, iż w Aspen pojawi się ukochanym, którego do tej pory nie mieli okazji poznać.
Z początku Naomi proponuje Laurze, aby ta poszukała zastępstwa za byłego narzeczonego, na portalu randkowym. Jednak, gdy nie znajdują odpowiedniego kandydata, Naomi proponuje, że "pożyczy" przyjaciółce swojego chłopaka, którym okazuje się Aaron Colder.
Pomysł oczywiście nie przypadł mężczyźnie do gustu, więc zrezygnowana Laura, postanawia pojechać do Aspen bez osoby towarzyszącej i wytłumaczyć rodzinie, dlaczego przyjechała sama. Niespodziewanie, kiedy zjawia się na miejscu, okazuje się, że Aaron, za namową swojej dziewczyny, postanowił jej jednak pomóc.
Z początku sceptyczny i wycofany Colder, okazuje się czułym i troskliwym mężczyzną, a jego dorosła wersja, dosłownie kupiła mnie od pierwszych chwil, kiedy pojawił się w Aspen.
Chociaż, jak doskonale wiemy, że zarówno Aaron, jak i Laura nie pałają do siebie sympatią, to jednak dość szybko przekonają się, że od nienawiści do miłości jest tylko jeden krok.
Napięcie, jakie towarzyszy głównym bohaterom jest elektryzujące do tego stopnia, że czytelnik z każdą kolejną przeczytaną stroną czeka, aż dosłownie się na siebie rzucą.
Ale czy ostatecznie taka sytuacja będzie miała miejsce?
I czy uda im się przetrwać cały miesiąc bez konieczności przyznania się do tego, że tylko udają parę?
Odpowiedzi na te pytania znajdziecie, czytając tę książkę, do czego Was serdecznie zachęcam.