Zaufanie jest bardzo cenne. Trzeba na nie zapracować , nie zyskuje się go ot tak ! Ale zadziwiająco łatwo je stracić. Później bardzo trudno jest je odzyskać, czasem wręcz to niemożliwe. Bo ta osoba, którą rozczarowaliśmy, będzie wciąż w głębi duszy pamiętać, że już raz to zaufanie zawiedliśmy i że może ponownie do tego dojść.
Gemma pokochała Nino z całego serca. Wiązała z nim plany na przyszłość. Był jej pierwszym i chciała by pozostał tym jedynym. Lecz on nie był gotowy na poważne związki, zakładanie rodziny, życie przy jednej kobiecie. Chciał szaleć, imprezować, a nie wić gniazdo. Mógł to kulturalnie wyjaśnić, mogli rozstać się jak ludzie...ale jednak zranił ją brutalnie, strasznie upokorzył, zdeptał jej uczucia i zawiódł zaufanie ...
Od tych wydarzeń minęły trzy lata. Teraz Nino ponownie pojawia się w jej życiu. Mają wspólnych znajomych, jedno grono przyjaciół. To było do przewidzenia, że nie da rady wiecznie go unikać. Ale nie spodziewała się, że będzie chciał odbudować to co w tak podły sposób zrujnował. Czy da mu na to szanse?
Przyznam szczerze, że jak zobaczyłam ile stron ma ta książka, zastanawiałam się co ta Kasia tu wymyśliła. W sumie wielu z Was pewnie pomyśli to samo. Bo tego typu historie zwykle są krótsze i zarazem przewidywalne i schematyczne. Jednak przy Małeckiej zawsze można liczyć na zaskakujące momenty i nie ma co się obawiać, że przeciąga historię na siłę, przynudza. Gwarantuje Wam , że każda strona tej książki jest pełna emocji i wrażeń, które niejednego z Was zachwycą.
Kasia zadebiutowała serią Mancuso Family. Zrobiła to wręcz spektakularnie, z miejsca stając się rozpoznawalną i uwielbianą autorką. Udowodniła już, że nie tylko mafijne klimaty w jej wykonaniu potrafią wciągać. Lecz w każdej z jej książek było nie mało brutalności, dawka mroku, nie oszczędzała swoich bohaterów, a szczególnie bohaterek.
Ta książka nawiązuje do serii o rodzeństwie Mancuso, zarówno Nino jak i Gemma przyjaźnią się z całą rodziną. Dostajemy tu dawkę informacji na temat ich dalszego życia ale taką skromną, bo nie oni grają główne role. I ta książka jest łagodniejsza, delikatniejsza, nie ma w niej tyle okrucieństwa. Ale też nie znaczy to, że jest spokojna i absolutnie nie jest nudna.
Nino narozrabiał. Ja podziwiam Gemmę bo sama bym go chyba ubiła na miejscu, a już na pewno gdy zasugerował, że chce ją po czymś takim odzyskać. No chyba bym wykorzystała niedawno nabyte z innej książki informacje na temat skórowania żywcem 😅 Teraz gdy zaleczyła stare rany, postanowiła spróbować ponownie zaufać mężczyźnie i związała się z Biagio, ten wyskakuje jak ten Filip z konopi i postanawia, że on się nie podda i ją odzyska. Bo ? No bo w końcu dojrzał i jest gotowy na poważny związek. Bo zrozumiał swój błąd i to jak wiele stracił. Ale czy to znaczy, że ona z miejsca ma puścić wszystko w zapomnienie i rzucić mu się z wdzięczności w ramiona ? Oj nieee 😈
Tak jak wspomniałam na początku, odzyskać zaufanie jest bardzo trudno. Gemma ma z tym wielki problem i bardzo dobrze. Nino zasłużył na to żeby nie mieć łatwo. A niech cierpi tak jak ona 😠
Ale żeby też nie było, że książka skupia się wyłącznie na nich... Wspomniany Biagio to z pozoru łagodny, skromny chłopak, który szybko pokazuje, że to właśnie wyłącznie pozory. Pierwsze problemy w ich związku pokazują, że ten chłopak ewidentnie ma jakieś zaburzenia i napsuje krwi, nerwów zarówno bohaterom jak i nam - czytelnikom.
I nie tylko on jest tu niekoniecznie pozytywnym bohaterem.
Nino jest synem członka mafii. Jednak sam nie chce należeć do tego świata. Mimo, że jego przyjaciele i rodzina znają aż za dobrze ten świat, sam chce wieść normalne, spokojne życie. Prowadzi legalne interesy, ma własną, dobrze prosperującą firmę. Ale ojciec aż nazbyt często prosi go o przysługi, przez co naraża Nino i perfidnie to bagatelizuje. W końcu dochodzi do tego momentu, że Nino wyświadcza o jedną przysługę za dużo. Jakie będą tego efekty i jak to się odbije na jego relacji z Gemmą ? Musicie się koniecznie przekonać sami.
Mnie wkurzało tu tylko jedno. Zbyt łagodne podejście do Nafii. Jak ta ... mnie irytowała to głowa mała. Nie rozumiałam czemu tak się każdy z nią cackał, tolerował jej wybryki. No nie do końca każdy 😏 ale i tak aż się sama rwałam, żeby jej poprawić 🙈
Cóż, jednak mimo to całość zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Dziś akurat na profilu Wydawnictwa Niezwykłe wpadł post o tym czy lubimy książki, które wzbudzają niekoniecznie tylko pozytywne emocje. I jak jestem jak najbardziej na tak. Przecież w książkach chodzi właśnie o to żeby wzbudzały emocje - wszystkie, a nie tylko te najlepsze. Mają bawić, wzruszać, ale też frustrować czy denerwować. I tu mamy to wszystko!
To książka piękna nie tylko z zewnątrz, bo nie wierzę , że ta cudowna okładka Was nie zachwyciła. Jest po prostu boska. I zawartość jest równie piękna, subtelna, delikatna i wyjątkowa. Gdyby autorki pisały każdą książkę w podobnym stylu, w końcu by nas znudziły. Lubimy nowości, odmienność i Kasia tu nam daje kolejną odsłonę swojej twórczości. I warto ją poznać. Zapewniam Was, że nie będziecie rozczarowani. Polecam gorąco i dziękuję Kasiu za to, że po raz kolejny mogę się zaliczać do wyjątkowego grona Twoich patronek ❤️