Długo nie sięgałam po twórczość Kinga. To zmieniło się teraz, gdy ukazała się jego najnowsza książka „Później”, której opis szczerze mnie zaintrygował. Objętość również zrobiła swoje, bo nie jest to długa książka, ale najważniejsze jest to, że fabuła wciąga od pierwszych stron.
Ogólnie rzecz biorąc z Kingiem, jak już kiedyś wspominałam jest tak, że albo się go lubi albo nienawidzi. Jedno z dwóch. Faktem jest też jednak to, że można go uwielbiać, a niektóre książki i tak będzie się ciężko czytać. Miałam tak między innymi z osławionym „TO”. Zauważyłam przy tym, że osobiście przepadam za tymi mniej rozbudowanymi tytułami. Jakoś w takich książkach łatwiej jest mi się zatracić w fabule, bo nie odnoszę wrażenia, że autor leje wodę przez większość ksiażki. Jest krócej, ale treściwiej, a co za tym idzie ciężko jest się znudzić kolejnymi opisami i nic nie wnoszącymi do całości sytuacjami.
„Później” to właśnie taka książka, gdzie wszystko jest ze sobą idealnie zgrane, przynajmniej jak dla mnie. Cała fabuła kręci się wokół Jamiego Conklina, który od dziecka ma wyjątkowy dar – potrafi rozmawiać ze zmarłymi. Odkrywa przy tym, że zmarli nie mogą kłamać, co ostatecznie przyczynia się do tego, że chłopak wpada w wir wydarzeń, które zmuszają go do kontaktu ze zmarłymi, jeśli tymi są ludzie związani z istotnymi sprawami mającymi miejscu w życiu otaczających go osób. Dzięki temu sekrety, które zmarli zabierali do grobu, jednak ujrzały światło dzienne. Problem Jamiego tkwi w tym, że nie każdy zmarły jest dobry, a on był tylko dzieckiem, które jak każdy bało się tego co widziało.
Jeśli chodzi o głównego bohatera, to bardzo go polubiłam. Jamie miał w sobie to coś, a cała historia opowiadana przez niego właśnie z perspektywy dziecka, była bardzo wciągająca, lekko napisana i sprawiała, że ciężko było się znudzić. Na spory plus zasługuje to, że całość wbrew pozorom nie kręci się tylko wokół trupów. Jamie zapoznaje nas również ze swoim prywatnym życiem. Opowiada o matce, która jest dla niego najbliższą osobą, o jej związkach, pracy. Jest w tej książce również sporo wzmianek o innych osobach, które ostatecznie wiele wnoszą do całej fabuły. Co najważniejsze, w „Później” mamy wiele tajemnic, które są stopniowo rozwiązywane, nie brakuje dreszczu grozy przy opisach poszczególnych duchów, ale to wszystko jest zrównoważone naprawdę fajnym poczuciem humoru, przy którym można się uśmiechnąć.
Kolejnym plusem jest to, że autor nie tylko dał nam w tym tytule horror, ale również dobry kryminał z odpowiednią dawką akcji, który w pewnym momencie rozkręca się w najlepsze i splata z elementami grozy, by na sam koniec zaserwować nam zwrot akcji, którego osobiście się nie spodziewałam, ale który bardzo przypadł mi do gustu. I to wszystko jest zawarte w książce, która jest pozbawiona doskonale nam znanej z twórczości Kinga wielowątkowości, która potrafi zmęczyć czytelnika.
Reasumując, jest to kolejna książka, którą śmiało mogę polecić zarówno fanom Kinga, jak i osobom, które mają opory przed chwyceniem jego twórczości w swoje ręce. Tutaj tak naprawdę dostajemy zwyczajną historię o młodym chłopcu i jego matce, w której znajdziemy kilka pobocznych postaci. Całość została urozmaicona wątkiem kryminalnym i paranormalnym, co dodaje „Później” smaczku i sprawia, że z zainteresowaniem pochłania się kolejne strony mimo, iż chwilami jest naprawdę nieprzyjemnie a włosy na karku stają dęba.