Deso nie miał łatwego życia. Pewnego wieczoru ktoś dzwoni na jego komórkę, a gdy chłopak oddzwania nikt się nie odzywa. Potem dostaje niepokojącego smsa. Następnego dnia w szkole pojawia się policja, ponieważ zaginęła dziewczyna z jego klasy, a tajemnicze wiadomości były właśnie od niej. Chłopak jest o tyle zdziwiony, ponieważ nie miał z nią żadnego kontaktu, a ona nie powinna mieć jego numeru telefonu. Deso jednak nie odpuszcza i chce dowiedzieć się prawdy na własną rękę. W poszukiwaniach zaczyna pomagać mu najlepsza przyjaciółka zaginionej Żaba. Młodzi zaczynają śledztwo, ale okazuje się, że to grubsza sprawa niż na początku zakładali. Czy dziewczyna się znajdzie? W jakie tarapaty wpadną nastolatkowie? Jaki będzie tego finał?
Śmieszy mnie troszkę to, że w tym roku zapoznałam się już z wieloma książkami Pana Mroza, a opowiadam na blogu dopiero o drugiej, ale przechodzę do rzeczy. Zanim sięgnęłam po tę powieść czytałam i oglądałam już kilka recenzji. Po niech obawiałam się zabrania się za nią, ale wreszcie było trzeba. I przyznam, że jestem miło zaskoczona, ponieważ bardzo mi się spodobała!
Po pierwsze sam pomysł na fabułę był świetny. Początku XX wieku były w naszym kraju naprawdę burzliwe. Niedawno zniknął komunizm, Polska weszła do Unii Europejskiej itp. Były to przełomowe momenty, ale w niektórych osiedlach sprawy się nie zmieniały. Ludzie ubożsi dalej mieli ciężko i właśnie tak świat widział Deso. Mimo wszystko chciał odnaleźć zaginioną i oczyścić się z zarzutów. W tej książce co chwila coś się dzieje. Bohaterowie szukają poszlak a przy okazji wpakowują się w niezłe bagno. Dlatego jeżeli zaczynacie ją to bądźcie pewni, ze trudno będzie się Wam od niej oderwać.
Jeżeli chodzi o bohaterów to mimo że zostali przedstawieni jak typowi bad boy i szara myszka to i tak mi to nie przeszkadzało i naprawdę ich polubiłam. Deso czy Darek myśli tylko o tym by zarobić tyle, by pomóc babci. Nie interesuje go zbytnio szkoła, lubi palić i spędzać czas ze znajomymi. Jest beztroski, czasami szalony i kręci go muzyka. Jednak gdy ma już coś robić, to angażuje się w to, w pełni. Żaba czyli Wiktoria to typowa szara myszka. Nie jest popularna, większość czasu spędza ze swoimi przyjaciółkami lub w książkach. To taka typowa dziewczyna z dobrego domu, gdzie uważa się, że wykształcenie jest najważniejsze. To wybuchowa mieszanka, która o dziwo całkiem nieźle ze sobą współpracuje.
W książce, jak wcześniej wspominałam, jest warta akcja. Bohaterowie co chwila się przemieszczają, szukają wskazówek, rozmawiają z różnymi osobami. Do tego prawie zawsze towarzyszy im muzyka, która jest dość ważną częścią dla fabuły. Naprawdę miło mi było czytać o piosenkach, które sama jako mały brzdąc słuchałam, bo to niby była muzyka dla starszych! :D Więc na pewno nie będziecie się przy niej nudzić. Razem z Deso i Żabą próbowałam rozwiązać sprawę i zastanawiałam się jak do tego doszło. Jest w niej wiele rewelacji i po tylu powieściach autora, które niedawno zaczęłam nadrabiać, można było wyczuć kiedy spadnie bomba. Jednak niektórych kompletnie się nie spodziewałam i musiałam czasami wręcz przerywać, by ochłonąć.
Wiele również zarzutów przy tym tytule padało odnośnie języka i slangu, którym posługiwał się zwłaszcza Deso. I z jednej strony je rozumiem, a z drugiej mnie to śmieszy. NA początku obawiałam się tego, ale im dalej byłam w akcji, tym częściej o tym zapominałam, ponieważ to słownictwo świetnie oddawało czasy i fabułę. Przez sytuacje i opisy łatwo można było zrozumieć o czym mówią bohaterowie i trochę zastanawiają mnie te zarzuty. Osoby starsze ode mnie powinny nawet lepiej je rozumieć ode mnie, a jest wręcz odwrotnie. Nie będę zaprzeczać, że nie wszystko rozumiałam, ale z kontekstu można to było wywnioskować, poza tym jak jakieś zdanie było ciężkie do zrozumienia to autor robił ciekawy zabieg, że najpierw pojawiało się nie zrozumiałe zdanie, druga osoba odpowiadała zdziwieniem, a pierwsza powtarzała to, w bardziej zrozumiały sposób. Dlatego jestem zdziwiona tymi narzekaniami.
Podsumowując, moim zdaniem Osiedle RZNiW to rewelacyjna powieść. Autor stworzyła w niej swój unikalny klimat. Stworzył świetnych i charyzmatycznych bohaterów i wprowadził na samym końcu świetny smaczek (zwłaszcza że ostatnio przeczytałam Kasację i Zaginięcie), który nawiązuje właśnie do poprzednich książek Pana Mroza. Także jeśli mieliście obiekcje i baliście się sięgnąć po tą powieść, to serio nie macie czego się bać. To historia, które zabierze Was na blokowiska, gdzie rządzą gangi, narkotyki i hip hop, a ucieczki nie są niczym nowym. Pan Mróz powrócił w świetnej formie!
Wczesne lata dwutysięczne. Blokowisko na osiedlu RZNiW żyje w rytmie rapu, oddycha dymem z jointów i nie toleruje obcych. Na dwunastym piętrze jednego z bloków mieszka Deso – wychowujący się bez rodz...
Wczesne lata dwutysięczne. Blokowisko na osiedlu RZNiW żyje w rytmie rapu, oddycha dymem z jointów i nie toleruje obcych. Na dwunastym piętrze jednego z bloków mieszka Deso – wychowujący się bez rodz...
Remigiusz Mróz zaskoczył mnie nie raz, ale czasem nie tyle tym, co dzieje się w książce, ale samym faktem, że taką a nie inną napisał. Rozumiem, że przy takiej ilości powieści, jakie wytwarza, potrze...
"Osiedle RZNiW" autorstwa Remigiusza Mroza to książka z 2020 roku. Kolejna z mojego rosnącego stosu hańby z którym staram się walczyć. Póki co bezskutecznie. Jeśli jednak przez jej rocznik macie wątp...
@monikatomaszewska1994
Pozostałe recenzje @paulina0944
Uważaj na specjalistów od BHP!
Aśka żyje sobie spokojnie, pracuje i studiuję i stara się radzić sobie w dużym mieście. Wszystko zmienia się po jednej weekendowej imprezie... Dziewczyna budzi się w zup...
Aleks jest emerytowanym żołnierzem. Pewnego dnia dostaje wiadomość, że przyjaciółka Madeline jest w agonalnym stanie. Postanawia udać się do domu Usherów w dalekiej Rura...