Recenzja jest subiektywna i jako taka, ocieka uwielbieniem. Ale zasłużenie.
Jest to bowiem
NAJLEPSZY przewodnik regionalny, jaki kiedykolwiek miałam w ręce (no może z wyjątkiem Rąkowskiego i jego
Polski egzotycznej). Dlaczego tak? Ponieważ oddaje charakter tego regionu.
Beskid Niski zajmuje, w przybliżeniu i uproszczeniu, obszar między Komańczą, a Krynicą. Między Bieszczadami, a Beskidem Sądeckim. To duże uproszczenie, ale mam nadzieję, że pomoże zlokalizować ten piękny region tym, którzy, na przykład mieszkają nad morzem. Tereny te zamieszkiwali (niestety, w czasie przeszłym) Łemkowie (czyli grupa etnograficzna pochodzenia wołoskiego). Należą do tej samej grupy Rusinów Karpackich co Bojkowie i Huculi. Tyle wyjaśnienia o położeniu.
Beskid Niski to Beskidy, czyli góry. Ale te góry są niewielkie. Najwyższy szczyt to Lackowa o wysokości nie wychodzącej ponad 1000 m. (mówię o polskiej stronie, bo słowacka część to Buszow - 1001 m npm bodajże). Dokładniej rzecz ujmując - Lackowa ma 997 m npm, przez co nazywana jest "policyjnym pryszczem". Nieciekawe, prawda? A własnie, że nie :) Bo nigdzie nie ma takich dolin, takich zdziczałych sadów, opuszczonych piwnic i klimatu. Faktem pozostaje, że unikatowość Beskidu Niskiego powstała, niestety, w efekcie krwawych wysiedleń (akcja Wisła). Można chyba zatem rzec, że piękny, ale smutny ten nasz Beskid Niski.
Nie chcę się wgłębiać w historię, bo nie miejsce i czas na to. Popatrzmy na to co jest teraz - teraz mamy łąki, pola, zdziczałe sady, opuszczone piwnice. Piękne doliny i kopułki niewysokich zalesionych szczytów. Strażnikami przeszłości sa tu cmentarze (łemkowskie i wojenne), czasem w dolinach, często na stokach, ukryte dzisiaj w lesie. Podmurówki domów i cerkwie (często drewniane), którym udało się przetrwać.
Taki oto, mało górski, charakter prezentuje Beskid Niski.
I teraz weźmy przewodnik Grzesika i Traczyka.Czytelników, którzy szukają w przewodniku szczegółowych opisów tras górskich, musimy rozczarować. Radzimy kupić mapę Beskidu niskiego, kompas i próbować. Kiedyś w końcu gdzieś się dojdzie. A wtedy, nasza książka oprowadzi Was po jakiej starej łemkowskiej wsi.
I właściwie na tym cytacie, można by recenzję zakończyć :) Ale dodam jeszcze kilka szczegółów.
Przewodnik podzielony jest na 3 części. Ułożone w kolejności odwrotnej niż standardowy przewodnik.
Zaczyna się od miejscowości, zgodnie z prawdopodobną trasą wędrówki (zaczynamy w Komańczy, tam bowiem dojeżdża pociąg i zapewne dlatego jest ona głównym punktem wyjścia dla większości turystów). Alfabetyczny spis miejscowości znajduje się na końcu książki.
Ta część (opisów miejscowości) jest najobszerniejsza. I to stanowi największy atut przewodnika.
Druga część - ogólna - to zwięzły opis Łemkowszczyzny, wyjaśniający wszelkie terminy i zagadnienia z części pierwszej. I trzecia - zawierająca treść turystyczną. Bardzo zwięzły opis szlaków i omówienie przyrody Beskidu Niskiego.
A jak podzielona jest część pierwsza?
- Okolice Komańczy
- W dolinie Wisłoka
- Jaśliska
- Nad Górną Jasiołką
- Wzdłuż węgierskiego traktu
- Wzdłuż dukielskiego traktu
- Okolice Krempnej
- U źródeł Wisłoki
- Okolice Bartnego
Dla formalności dodam, że do okładki doklejona jest mapa zasięgu przewodnika. Bardzo poglądowa, zatem przed wyruszeniem w drogę zaopatrzcie się w mapę Niskiego (najlepiej VKU - słowackie mapy wojskowe, PTR - mapy polskie wojskowe sprzed II WS z naniesioną treścią turystyczną, albo Compass - polskie turystyczne. - w mojej, nieskromnej opinii są najlepsze w tym regionie. I KOMPAS pamiętajcie o kompasie.
I to by było na tyle jeżeli chodzi o recenzję. Ale dodam jeszcze, że...
Niestety, wydawnictwo PTTK Kraj wydało serię "polskie góry" w wersji klejonej. W efekcie, choć używam tego przewodnika równie długo, jak Rąkowskiego (wydany przez Rewasz - szyty), po tamtym nie widać śladu użytkowania, zaś ten przewodnik po prostu się rozkleja i rozpada. Z mojego egzemplarza odkleiła się część druga i trzecia. Część o miejscowościach była klejona tyle razy, że jest to chyba najczęściej ratowana pozycja w mojej biblioteczce.
Mój przewodnik jest wymemłany na dziesiątą stronę. Ma błoto z Lackowej, odcisk kopytka sarenki spod Magury Wątkowskiej, dwie rozmoczone pieczątki ze schronisk i kupki jaskółek z polan Surowicznych, Jednak wciąż jest ze mną i nie oddam go za skarby świata.
Dlaczego? - bo II wydania nie było i nie będzie.
Ale jest pocieszenie -
panowie Grzesik i Traczyk dokooptowali do współpracy Bartka Wadasa (twórcy portalu beskid-niski.pl, bodaj najlepszej strony o tym regionie) i wspólnie stworzyli przewodnik
Beskid Niski Od Komańczy do Wysowej, wydany nakładem Sklepu Podróżnika w 2012 roku. Jest mniej poręczny (bo dużo grubszy - 504 strony), ale treściowo nie odbiega od pierwowzoru. Wręcz wydaje się, ze duża część pierwszego Grzesik&Traczyk, znajduje się również w tej publikacji.
Zatem - szanowni Wędrowcy - mapę w dłoń, kompas na szyję i w drogę. A panowie, czy w dwójkę, czy w trójkę, oprowadzą Was po tej łemkowskiej wsi, do której dojdziecie. Bo kiedyś dojdziecie. Gdzieś.