Zazwyczaj każdy z nas żyje z dnia na dzień, nieczęsto rozpływając się we wspomnieniach. A jednak wszystkie dni, tygodnie, lata, mają jakiś, choćby znikomy wpływ na przyszłe zdarzenia. Choćby pozornie nic nieznaczące wspomnienia spokojnego dzieciństwa, oddziałują w jakiś sposób na dalsze postępowanie człowieka. Podpatrzone gdzieś ukradkiem u sąsiadki sposoby przyrządzenia świetnego obiadu, czy proste do wyszywania wzory. To gdzieś zawsze zostaje w podświadomości i przypomina się w odpowiednim momencie.
Tytułowa bohaterka powieści, Marta, w dzieciństwie miała przemiłą sąsiadkę o imieniu Adela. Bardzo często chadzała do niej na obiady, w święta, czy choćby bez okazji, byle tylko jej potowarzyszyć. Była do niej bardzo przywiązana, to też razem z nią przeżywała wszystkie wzloty i upadki. Któregoś dnia, Adela, znalazłszy samotnego, małego chłopczyka, przygarnęła go i wychowywała, jak własnego dziecko. Marta przez cały ten czas, przesiadując u sąsiadki, obserwowała Adelę i dostrzegała szlachetność jej czynu. Wiele lat później, Marta, już jako dorosła kobieta staje przed podobnym dylematem, co wcześniej Adela. Jak się zachowa? Czy postąpi słusznie i jak ta decyzja wpłynie na jej późniejsze życie?
Choć to zły nawyk, muszę przyznać, że sporą część książek wybieram na podstawie okładki. W Wyborze Marty jest ona naprawdę śliczna i właśnie to po części skłoniło mnie do poświęcenia czasu tej lekturze. Oczywiście, wcześniej zapoznałam się z opisem, który też mnie mocno zachęcił, a przetargu dobiła liczba stron, która zapowiedziała wielowątkową powieść, którą można nacieszyć się dłużej. A co mogę powiedzieć już po lekturze? Mogę śmiało potwierdzić wszystkie moje wcześniejsze przypuszczenia. Powieść zachwyciła mnie w każdym calu i jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem!
Główną bohaterką jest Marta, dojrzała kobieta, której życie dało niemal wszystko. Ma świetną pracę, mieszkanie, pozornie niczego jej nie brak. A jednak nie może odnaleźć miłości. Przez całą powieść obserwujemy, jak dąży do znalezienia tego jedynego, z którym będzie mogła spędzić już resztę życia. Widzimy, jak zmaga się z sercowymi rozterkami, jakie podejmuje decyzje. Podczas tych miłosnych przygód, towarzyszy jej cudowny synek, owoc wcześniej przedstawionego dylematu. Jest dla niej wielkim oparciem i kocha go ponad wszystko. Wojtuś, bo tak zwie się maluch, jest bardzo pogodnym, przesympatycznym chłopczykiem! Nieraz podczas czytania uśmiechałam się do kartek, z których aż biło to dziecięce szczęście, chęć poznawania świata i niesamowity urok osobisty chłopca. To zdecydowanie najlepsza z postaci w książce i niesamowicie dawały się we znaki momenty, kiedy przez pewien czas go brakowało. Prócz tych dwóch, dla mnie najistotniejszych postaci, jest jeszcze cała masa innych bohaterów, jak choćby dobroduszna ciocia Adela, czy zakochani Małgosia i Grzegorz. Przez wielowątkowość fabuły, mamy tu całą gamę barwnych postaci, tych mniej i bardziej ważnych.
Na okładce książki mamy informację, że jest to powieść napisana przez życie. Rzeczywiście, podczas lektury można dostrzec, że podobna historia mogłaby przydarzyć się każdemu z nas, a każda z postaci ma jak najbardziej ludzkie odruchy i zachowania. Nie ma tu nic sztucznego, wszystko wydaje się bardzo naturalne. Warto zwrócić uwagę na masę emocji, które przekazuje autorka. Każda łza, każdy uśmiech i każdy krzyk ma tutaj swoje znaczenie. Powieść niejednokrotnie wzrusza i zmusza do głębszych przemyśleń i refleksji. To nie jest jedna z tych obyczajówek, którą odkłada się od razu po przeczytaniu i prędko o niej zapomina. Ta na dłużej zostaje w pamięci.
Lidia Witek świetnie zbudowała fabułę, łącząc ze sobą czas teraźniejszy, w którym to poznajemy Martę jako dorosłą kobietę, z czasem przeszłym, gdzie jest jeszcze małą dziewczynką. Autorka w swojej powieści przekazuje ważne wartości i ukazuje, że ważne w życiu jest to, aby trzymać się razem, bez względu na wszystko. Książka jest napisana lekko, bez słodzenia i niepotrzebnych ubarwień. Mimo iż powieść liczy sobie niespełna 600 stron, czyta się ją w zawrotnym tempie, a każdą kolejną stronę chłonie z rosnącą ciekawością i wątpliwościami, jak to wszystko się zakończy. Wybór Marty to niełatwa książka, refleksyjna i poruszająca tematy tabu. Uważam, że bardziej przypadnie do gustu kobietom, jednakże każdy powinien ją poznać. Polecam serdecznie wszystkim, bez wyjątku!