Moja przygoda zaczęła się stosunkowo niedawno, bo rok temu; w pierwszej chwili, gdy wziąłem do ręki tom pierwszy Sagi Pieśni Lodu i Ognia pomyślałem "Boże, jakie to grube, jakie literki małe. Kiedy ja to przeczytam?" Problem rozwiązał się sam, bo powieść dosłownie mnie wciągnęła mnogością wątków, ilością akcji i charakterystycznych bohaterów. Pozytywnie zaskoczył mnie sposób narracji, skupiający się na kilku, głównych bohaterach.
I tak, po roku czytania kolejnych tomów, dotarłem do Tańca ze smokami. Sam nie mogłem się przemóc do kupna tej książki, głównie z powodu strasznego spowolnienia akcji w poprzednich dwóch tomach. Na szczęście, po raz kolejny, problem rozwiązał się sam i powieść dostałem pod choinkę :)
George R.R. Martin ma bardzo specyficzny styl pisarski. Jest typowym gawędziarzem, który z lubi rozsiąść się przed kominkiem i snuć leniwie swoją opowieść. Po dość ospałej Uczcie dla wron, do następnej części powieści podchodziłem z dziecięcym szczęściem, bo przecież "będzie Dany i Tyrion". Niestety srogo się zawiodłem.. Przez sześcsetparę stron nie wydarzyło się nic, co by pchnęło fabułę do przodu - a wręcz przeciwnie - Martin dołożył parę nowych wątków, które będzie musiał jakoś spleść i rozwiązać, by wszystko było dopracowane na tip top. Jeżeli ktoś gdzieś płynie - istnieje 99% prawdopodobieństwo, że do celu nie dopłynie. Jeżeli ktoś gdzieś idzie - zostanie zaatakowany, porwany lub przeszkodzi mu w tym pogoda. Jeżeli ktoś ma zostać zabity - życie zostanie mu darowane. Każdy bohater książki natrafia na jakieś komplikacje, co mnie jako czytelnika, doprowadza do szewskiej pasji, bo przecież liczy się fabuła i akcja. O ile ta pierwsza jest niesamowita, to ta druga po prostu woła o pomstę do nieba.
Więc o czym jest ta książka? Hm, dowiemy się bardzo dużo o winie. Jakie jest popularne wśród władców, co piją kupcy, a co najemnicy. Potraw spożywanych przez ludzi jest od groma, nie sposób ich wszystkich wymienić, lecz każdej znajdziemy soczysty opis. Znajdziemy również piękne i malownicze opisy poszczególnych miejsc, krain, ale także i budynków, statków, mieszkań, chat, ubrań, i czego tylko dusza zapragnie. Najbardziej zawiodłem się na wątku Daenerys. Nie zrobiła nic, osiadła w Mereen i koniec. Wydaje się lekko zagubiona, niezdolna do jakiejkolwiek akcji.Druga postać, na którą wszyscy czekali, czyli Tyrion, ucieka przed gniewem swojej siostry, pije różnorakie wina, kosztuje wspaniałych potraw i myśli o nagich kobietach. W końcu zostaje zwerbowany do małego oddziału, który ma doprowadzić kogoś, kto może zniszczyć wszystkie plany Dany. Jednak, jak to w tej części przystało, krasnal zostanie porwany.
Mam mieszane uczucia do tej książki. Z jednej strony wiem, że autor stworzył coś niepowtarzalnego i oryginalnego, co na długo wpisze się w kanwę literatury fantastycznej, a z drugiej uciążliwe opisy wszystkiego co bohaterowie napotykają, spowolnienie akcji i kolejna już mnogość wątków powoduje, że ta część traci na ocenie. Lekko zmieniłem moje nastawienie do całej serii, bo po pierwszym i drugim tomie byłem wprost zachwycony i nie mogłem się doczekać kolejnych tomów i przygód bohaterów Westeros.
Niemniej jednak polecam Wam tę książkę. Martina jak i jego kolejnych powieści nie trzeba przedstawiać i każdemu, nawet stroniącym od fantastyki, powinna się spodobać. Jednak zacznijcie najpierw czytać od pierwszego tomu :)
A Wy? Czytaliście, oglądaliście serial? Jakie są Wasze zdania? Podoba Wam się świat wykreowany przez Georga jak i jego bohaterowie? Czekam na komentarze.