Sharon jest emerytką mieszkającą na przedmieściach niewielkiego miasteczka w stanie Wisconsin. Od czasu, gdy jej córka Amy przeprowadziła się do Bostonu, cierpi na nadmiar wolnego czasu. Styczniowego wieczora, gdy wychodzi podziwiać czerwone zaćmienie księżyca, widzi w oknie kuchni sąsiadów małą dziewczynkę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby dziewczynka w środku nocy nie stała przy zlewie i nie zmywała naczyń. Niepokój Sharon wzbudza również fakt, że przecież Flemingowie mają nastoletniego syna Jacoba. Gdy za namową swojej córki, Sharon przygarnia pod swój dach poturbowaną przez życie Niki, obie kobiety rozpoczynają śledztwo na własną rękę. W zachowaniu sąsiadów coś im nie pasuje. Za wszelką cenę chcą dociec prawdy, kim jest widziana w oknie tajemnicza dziewczynka.
Autorka wykreowała bardzo ciekawe postacie, zapadające w pamięć czytelnika. Historia opowiedziana przez autorkę, przedstawiona jest z perspektywy kilku postaci, co pozwoliło spojrzeć szerszym okiem na całość. Poruszające się rozdziały, napisane z perspektywy małej dziewczynki, mieszkającej w domu Flemingów. Ta mała, jak na swój młody wiek jest bardzo dojrzała, postrzega świat w sposób niespotykany dla dziewczynki w jej wieku. Czasami, gdy czytałam, jak wygląda jej typowy dzień, zastanawiałam się, jak to możliwe, aby w tym wieku potrafiła wykonywać te wszystkie prace. Wydawało się to takie nierealne. Czytelnik z zaciekawieniem przerzuca kolejne strony, chcąc poznać mroczną tajemnicę tej rodziny i zrozumieć, co dziewczynka robi w ich domu i jak się tam znalazła.
Sekret pełni księżyca nie jest mrożącym krew w żyłach thrillerem. W mojej opinii jest to powieść obyczajowa z nutą tajemnicy. Autorka ma bardzo lekkie pióro i w subtelny sposób prowadzi czytelnika przez całą historię, pomimo że jest tutaj sporo opisów. Karen McQuestion stworzyła powieść, której akcja czasami sprawia, że czytelnik zaczyna wątpić, że coś podobnego mogłoby mieć miejsce, ale żyjemy obecnie w takich czasach, że człowiek zaczyna wierzyć w takie anomalie. Powieść nie wywołuje niebezpiecznego dreszczyku emocji, nie towarzyszy nam niepokój. W dużej mierze jest to powieść obyczajowa, w której autorka z dużą dokładnością przedstawiła wszystkie wątki. Przed lekturą spodziewałam się po tej książce czegoś innego. Myślałam, że będzie to zaskakujący thriller, a dostałam coś zupełnie innego. Czy jestem rozczarowana? Jestem zawiedziona, że nie czekał na mnie wywołujący niepokój dreszcz, ale jeżeli spojrzymy na tę powieść, jak na obyczajówkę, książka jest przyjemna w odbiorze.
Autorka w swojej najnowszej powieści działa na moralność czytelnika, który podczas lektury zadaje sobie pytanie, co on by zrobił, gdyby znalazł się na miejscu Sharon? Dodatkowo nasuwa się pytanie, jak dobrze znamy naszych sąsiadów? Obecnie żyjemy w czasach, gdy tak naprawdę nic nie wiemy o swoich sąsiadach. Kiedyś znało się imiona członków rodziny, znało się podstawowe informacje, a teraz, jeżeli znamy, chociaż nazwisko sąsiada zza ściany, możemy odbierać to za duży sukces. Czy widząc tajemniczą dziewczynkę w oknie sąsiadów, wzbudziłoby to w nas podejrzenia? Na to pytanie, musicie już sami sobie odpowiedzieć.
Podsumowując, Sekret pełni księżyca to książka idealna na jeden wieczór. Nie jest to mrożący krew w żyłach thriller, ale dobrze opowiedziana od początku do końca historia, która niekiedy zaskoczy, ale i wzruszy czytelnika. Finalnie jednak mogę stwierdzić, że nie jest to powieść, do której kiedyś wrócę. Jest to powieść z cyklu na jeden raz.